Ile was tu było?

środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 1


-Zejdziesz ze mnie? - Nie 


Właśnie siedzę w samolocie i lecę do Londynu.
Noo... Muszę! Zmusili mnie. Ale może to i dobrze? Przecież to moje
rodzinne miasto. Ciekawe ile się zmieniło przez te lata...
   Nagle poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię. Nie mogła być to
Wictoria bo ona siedziała przede mną i flirtowała z jakimś chłopakiem.
Odwróciłam się i ujrzałam jakiegoś chłopaka. Uśmiechnął się a na
policzkach pokazały się słodkie dołeczki. Miał zielone oczy i
kruczoczarne włosy.
-Hej mała
-Daruj sobie - warknęłam. Nie lubię takich ludzi. Bardzo nie lubię!
-No dobra, dobra. Nic nie mówię- powiedział i podniósł ręce w geście
poddania się.
Wzniosłam oczy ku górze i wyciągnęłam swojego Iphona . Włączyłam
ulubioną playlistę i wsadziłam słuchawki do uszu.
Spojrzałam na chłopaka siedzącego obok mojej siostry. Ona szczerzyła
się jak głupia, on zresztą też. Pokiwałam głową z dezaprobatą .
   Zastanawiając się jak to będzie. Gdzie będziemy spać? Zasnęłam.
Obudził mnie ten chłopak siedzący z lewej strony. Uśmiechnął się Do
mnie i powiedział, że zaraz lądujemy. Zastanowił mnie fakt, że on się
do mnie uśmiecha. Przecież ci co mnie nie znali uważali za jakieś nie
wiadomo co.
Odwzajemniłam uśmiech.
  Gdy wyszłam z samolotu, udałam się po walizki. No nie miałam ich tak
dużo. Dwie walizki i jedna torba na ramię którą miałam w samolocie.
Moje walizki były we wzorek moro a Wictorii...różowe w srebrne
błyszczące kwiaty.
Podeszłam do mojej siostry i z torby wyciągnęłam full capa. Założyłam czapkę,
a moja siostra spojrzała na mnie z odrazą.
-Jak ty możesz coś takiego nosić?! - jak ja nie znoszę tego piskliwego
głosiku- heloł! Trzeba nosić taki kapelusz jak ja,, bo słońce świeci!
A poza tym to ostatni krzyk mody, a nie takie....
-Wal się - mruknęłam, ubrane byłyśmy ubrane zupełnie inaczej



<--- Wictoria



<---Alex
 - tak właściwie to gdzie my będziemy spać i
mieszkać?
-Eee... To ty nie wiesz? - znów ten pisk -będziemy mieszkać w takim
domku. On jest taki śliczny! No, i z nami będzie mieszkać taki Max,
Nathan, Tom i Bill.
- Że ja niby mam mieszkać z czterema chłopakami i tobą? - zapytałam ze
zdziwieniem. No bo w końcu rodzice to załatwiali...
-No! Będzie czterech przystojniaków...- rozmarzyła się
-Ehh... No dobra. A jak tam dotrzemy? I jak ty masz zamiar dojechać tam z
tyloma walizkami?- zapytałam patrząc na cztery wielkie walizki.
- Poczekaj! - pisnęła i ruszyła w stronę ochroniarza. Szła jak jakaś
modelka po wybiegu. Ledwie powstrzymywałam by nie wybuchnąć śmiechem.
Pogadała z nim chwilę. On gdzieś zadzwonił i podszedł po walizki.
Razem z nim było ich jeszcze dwóch. Wzięli walizki ode mnie i od Wictorii.
Wpakowali je do taksówki i my do niej wsiadłyśmy. Gdy jechałyśmy ja
wpatrywałam się w okno a ona pierdoliła coś o jakimś konkursie.
Widziałam znudzoną minę kierowcy i uśmiechnęłam się pod nosem.  Gdy
dojechaliśmy domek okazał całkiem ładny.
Wysiadłam i z walizkami i
udałam się w stronę drzwi wejściowych.
-Alex! Weź ode mnie te walizki! Ja ich sama nie uniosę! - krzyknęła
Wictoria stojąc  obok walizek.
-Nie! Sama se zanieś! Nie tak daleko  - krzyknęłam i chciałam otworzyć
drzwi. Właśnie chciałam. Ktoś już je otworzył i wpadł na mnie.
Leżałam pod jakimś chłopakiem. Wsparł się na rękach i spojrzał na
mnie. Miał brązowe oczy i uśmiechał się szeroko.
-Zejdziesz ze mnie? - zapytałam chłodno
- Nie - odpowiedział i wyszczerzył się jeszcze bardziej. Nie? No to
proszę bardzo. Z całej siły odepchnęłam go i teraz to ja leżałam na
nim. Uśmiechałam się triumfalnie. Zdziwiony chłopak spojrzał na mnie.
-Yyy... Ile ty masz siły?
-Sporo! - powiedziałam ze śmiechem i wstałam. Podałam mu rękę którą
złapał i po chwili stał obok mnie. Dopiero teraz za uwarzyłam że ma
dredy.
-Tom jestem - powiedział wyciągając rękę w moją stronę
-Alex - uścisnęłam ją i odwróciłam się w stronę Wictorii która z
nienawiścią wpatrywała się we mnie.
-Cześć ja jestem Wictoria - przedstawiła się chłopakowi, odpychając
mnie na bok. Taaak... Wiedziałam, że tak będzie. Zdziwiony chłopak
spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie i wzięłam
walizki. Tom szybko podbiegł do mnie i odebrał jedną z walizek.
Spojrzałam na niego kpiąco.
-Wiesz, ja potrafię sama je zanieść- powiedziałam i wyciągnęłam
rękę po moją własność. Odsunął się i szybko pobiegł do domu. Wraz
z moją walizką.
 Uśmiechnęłam się pod nosem i kątem oka spostrzegłam wściekłą
Wictorię. Szła w stronę domu i niosła walizkę.
  Ale nagle podbiegł do nie jakiś chłopak z lokami. Tak na oko miał 18
lat, może więcej. Nie wiem, ale wpatrywał się w moją siostrę jak w
święty obrazek.
 
    Więcej nie widziałam bo weszłam do domu, w którym spędzę najbliższe
dwa miesiące. Ja na razie stoję w holu, który jest całkiem ładny.
Ustawiłam swoją walizkę obok drugiej którą postawił Tom. Skierowałam
się do jakiegoś pomieszczenia. Jak się później okazało był to salon.
Na kanapie siedział z Tom i jeszcze jakiś chłopak którego nie znam.
Ciemny blondyn.
Szybko usiadłam między nimi i spojrzała na telewizor. Yeeah!! Mecz
idzie! Oglądaliśmy jakieś piętnaście minut, a ja cały czas czułam na sobie wzrok
chłopaka o nieznanym mi imieniu.
-co się gapisz? - burknęłam nie odrywając wzroku od plazmy - jes.. Jest
i GOLL!! - krzyknęliśmy równo z Tomem po czym wybuchliśmy śmiechem.
Dopiero teraz zorientowałam się, że Wictoria jeszcze nie przyszła...

_________________________________________________________________________________

No to jest pierwszy rozdział, mam nadzieję że się wam spodoba ^_^




6 komentarzy:

  1. Fajne proszę o nexta mam nadzieję że będzie dłużyszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy . ; D . Też zaczynam pisać , więc zapraszam do mnie :
    http://rebel-blog-imaginy-opowiadania-em.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam do czytania mojego opowiadania - http://niall-wannamarryme.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń