Ile was tu było?

piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 30

Bałam się. Bałam się, że mnie zostawi


"-Mamo! - rozdzierający krzyk, przeszył ciszę na dworcu. Dziewczynka, stojąca na torach, krzyczała ile sił w płucach, by przywołać do siebie matkę, oraz ojca, który stał razem z jej rodzicielką. Oboje, przerażeni odwrócili się w jej stronę, to co zobaczyli, zmieniło ich życie. Na zawsze, na gorsze. Życie, które nie ma sensu. Wszystko działo się w ułamku sekundy. - Tato! - krzyknęła jeszcze niebieskooka, czteroletnia dziewczynka, dopóki jadący z niesamowitą prędkością pociąg nie wciągną jej pod siebie."
-Nieee! - krzyknęłam, podnosząc się do pozycji siedzącej. To.. to był sen? Tak realny? To.. to moje dziecko..?!  Po moich policzkach spływały słone łzy. Przecież tak to nie może wyglądać! Żadnego dziecka nie może przejechał pociąg! A tym bardziej, jeżeli to będzie moje dziecko. Nasze dziecko...
-Nie, nie, nie - powtarzałam w kółko, wygrzebując się z łóżka. nawet nie za uwarzyłam kiedy na dworze zrobiło się jasno. Podeszłam do lustra, i przetarłam oczy. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dwie minuty po siódmej.. no cóż, idę na śniadanie. Szczerze mówiąc jestem bardzo głodna. Cicho zeszłam po schodach, lecz okazało się, że w kuchni siedzi moja matka... tak, a jakoś tak miałam ochotę jej dzisiaj unikać...
-Oj córeczko, ty płakałaś?
-Nie mów do mnie córeczko - wycedziłam, przez zaciśnięte zęby
-Alex, uspokój się. Jeżeli tak ciężko ci z tym, że jesteś w ciąży..
-Najlepiej by było gdybyś się do mnie nie odzywała - powiedziałam nie zważając na jej wcześniejsze słowa
-My z tatą pomożemy Ci, nie będziesz sama - powiedziała spokojnie
-Ta jasne, tak samo jak przez te inne lata - prychnęłam, wyciągając z lodówki jakaś zapiekankę. Wsadziłam ją do mikrofalówki, by się odgrzała. Gdy zalewałam herbatę, matka wyciągnęła zapiekankę i wrzuciła ją do kosza.
-Ejj... ja miałam zamiar ją zjeść! - burknęłam
-Dziecko, ty jesteś w ciąży! Musisz się dobrze odżywiać! - z lodówki poczęła wyciągać jakieś warzywa i inne świństwa
-Dobra, to nie jem nic - odparłam wychodząc z pomieszczenia. Wyszłam na górę do mojego pokoju, i zaglądłam do szafy... No tak, codzienna rutyna. Co na siebie włożyć? Słońce świeci, i jest ciepło, więc krótki rękawek... W końcu się zdecydowałam i z wybranym zestawem poszłam do łazienki. Ubrana, uczesana w wysoki kucyk, zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie kolejna niespodzianka. Od dziś nie lubię niespodzianek. Na pewno, nie lubię...
-Idziemy do ginekologa, zbieraj się - powiedziała moja jakże kochana matka, podając buty mojej siostrze, która obdarzyła mnie lodowatym spojrzeniem.
-Eee... ale jeśli idziesz z nią - wskazałam na Victorię - To chyba do weterynarza, a nie ginekologa...
-Nie żartuj sobie, idziemy - w sumie, co mi szkodzi... wyszła, za nimi i gdy Victoria wsiadła na przednie siedzenie, matka ją wygoniła, i powiedziała, że mam usiąść tam ja. Ok.. nie wtrącam się...
   Po pół godzinnej jeździe, dotarłyśmy do jakiegoś budynku. Dużego, białego i takiego do którego na pewno nie chcę wejść...
-Nie idę - burknęłam, nie wysiadając z samochodu
-Nie zachowuj się jak dziecko! - warknęła
-Dla twojej wiadomości - wycedziłam, by za chwilę wydrzeć się na całe gardło - Ja jestem dzieckiem!
-Gdybyś była dzieckiem, nie byłabyś w ciąży - odparła beztrosko - a teraz wysiadaj, idziemy...



***


Siedem miesięcy.. Siedem miesięcy jestem już w Polsce. Jestem w ósmym miesiącu ciąży.. 
Czy powiedziałam Niallowi? Nie... nikt nie wie, no prawie nikt.
Nie chodzę do szkoły, mam prywatnego nauczyciela. No, nauczycielkę. Z Niallem rozmawiamy na Skypie. Jak? Kamerkę trzymam tak, by widział tylko moją twarz. 
    Wiem, jestem beznadziejna. Stchórzyłam, ale jednak kiedyś będę musiała mu powiedzieć. Kiedyś... 
Od wczoraj są ferie, dość późno je mam, no ale cóż poradzić? Boję się, boję się jak to będzie... Najprawdopodobniej oddam je... I dopiero wtedy powiem Niallowi..
-Alex! Kochanie chodź! Masz gościa! - wołała moja matka z dołu. Nie powiedziałam wam jednego. Ona.. ona wraz z ojcem zachowują się jak bym była cudem świata. Księżniczką... Wkurwia mnie to, ale nie chcę wszczynać kłótni. Lekarze mówili, że gdy się zdenerwuje, przestraszę... to mogę urodzić wcześniej, co niesie ryzyko dla dziecka.
-Idę! - odkrzyknęłam i wygrzebałam się z łóżka na którym czytałam książkę. Odłożyłam ją i wyszłam na korytarz. Powoli zeszłam ze schodów. Stanęłam jak wryta, widząc kto stoi w drzwiach.
-Nie...

*Perspektywa Nialla*

Jechałem tak daleko. Tyle czasu o niej myślałem. Tęskniłem...

  Powoli zeszła ze schodów gdy mnie zobaczyła, zastygła w bezruchu..
-Nie..- wyszeptała, zaciskając mocno powieki. Z bólu?
    Dopiero teraz do mnie dotarło. Ona jest w ciąży! O kurwa. Ona jest w ciąży..! 

Ale to będzie moje dziecko?! A później wszystko działo się tak szybko.
Karetka.
Szpital.
I ciemność, bo chyba zemdlałem....

***

Leżałam tam tak długo. Na sali. Sama.
Miałam cesarskie cięcie, więc nie mogę nikogo widzieć na razie. No nie licząc pielęgniarek...
Ciesze się, że urodziłam... Widziałam ją..! Mam córkę! Mamy... On.. On przyjechał, widział mnie.. I już wie... wie, że jest ojcem...
  A ja nawet nie wiem co z moją córką! Nie chcą mi jej przynieść! Dopiero jutro. Ale wiem jedno. 
Kocham ją, i nie wiem jak mogłam myśleć o oddaniu jej... Może nie jestem dorosła. Może nie potrafię zająć się dzieckiem, ale skoro matka jest taka miła to mi pomoże. Pomoże prawda?
Ten dzień to katorga. Uch.. wszystko mnie boli. Ale co ja się dziwię ...




Nazajutrz, najpierw odwiedził mnie on. Z uśmiechem, co mnie bardzo zdziwiło. Bałam się. Bałam się, że mnie zostawi. No bo kto chce, mieć dziewczynę która ma piętnaście lat i ma już dziecko!?
Ale przyszedł, z uśmiechem. Usiadł obok mnie, i przytulił mnie mocno. Jezu, jak mi tego brakowało. Brakowało mi jego dotyku...
-Kocham Cię - i głosu. Powiedział to tak czule.. - Dlaczego nie powiedziałaś mi, że jesteś w ciąży?  
-Bałam się - wyszeptałam, a po moim policzku spłynęła łza, którą po chwili otarł.
-To moje dziecko? - odezwał się po chwili 
-Nie. kosmici mnie porwali - odparłam, uśmiechając się blado - i zgwałcili...
-No niech spróbują - warknął, lecz uśmiechnął się promiennie. - Zobacz, nasza córeczka! - wskazał na pielęgniarkę, która niosła niemowlaka. Stanęła przy łóżku z szerokim uśmiechem. Dopiero teraz dotarło to do mnie. Jestem mamą! 
-To kto pierwszy bierze córkę na rączki? Tata, czy mama? - zapytała 
-Tata- odparłam za nim zdążył się odezwać
-A..A..Ale ja  n..nie umiem.. - wydukał, lecz posłusznie wziął malucha na ręce. Był przerażony, ale po mimo to, uśmiechnął się - Kocham was...




"...Having my baby, what a lovely way of saying
How much you love me.
Having my baby, what a lovely way of saying
What you're thinking of me.
I can see it your face is glowing,
I can see it in your eyes.
I'm happy knowin' that you're having my baby.
You're the woman I love and I love what it's doin' to you.
Having my baby, you're a woman in love and I love
What's goin' through you.
The need inside you, I see it showin'..."




~&~
A ja jestem taka fajna, że nie dotrzymałam słowa, .. i dodałam rozdział. Ale nic xd (Dobija mnie ta piosenka, ale pasuje.. chyba.. do rozdziału :D )
    Boję się, że przestaniecie czytać bloga, bo Alex urodziła i że teraz będzie nudne, albo przewidywalne...Ale nie! Nie będzie to coś takiego: Zaręczyli się, wyprowadzili, wszyscy się pogodzili i wesoła rodzinka.. o nie...
Co do dziecka, to mam już plan! Alex jest niepełnoletnia, prawda? Więc ktoś inny bezie miał prawa do córeczki.. I tu się zaczyna jeden z problemów ...
Po za tym reakcja Harrego...
No nic :) 
Ach, i zapraszam was do zakładki ----> Pytania do bohaterów

Ach! DZIŚ PREMIERA This Is Us! 
KTOŚ IDZIE? :D






środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 29


Gdybym, tylko wiedziała, jakie będą tego skutki... 


-Skarbie wiesz... muszę Ci coś powiedzieć...
-Tak? 
-Ale może później...
-Nie wnerwiaj mnie, Horan. 
-Kocham Cię
-Ooo ja Ciebie też, ale przepraszam, muszę kończyć, bo źle się czuję
-Alex?! Co Ci jest?!... Co si... - nie słuchałam go już, tylko wyłączyłam komórkę. Coś jest nie tak, bo zbiera mi się na wymioty... szybko pobiegłam do toalety. Oj coś naprawdę jest nie tak...


***


-J..J..jjaktoo?- wyjąkałam, słysząc słowa matki Maćka - Nie.., nie, nie to nie jest możliwe!

-Skarbie, ale wszystko na to wskazuje. - odpowiedziała, uśmiechając się
-Ale ja nie mogę! - wrzasnęłam w końcu
-Przykro mi, wiem, że jesteś jeszcze młoda, ale z twojej opowieści wynika, że on Cię kocha. - powiedziała spokojnie
-Nie mogę być w ciąży - warknęłam, wychodząc z kuchni, i trzaskając drzwiami. Lubię tę kobietę, o wiele bardziej niż moją matkę, ale czasami doprowadza mnie do białej gorączki. Przecież to absurdalne. Ja nie jestem w ciąży, prawda? Zrobiliśmy to jeden raz, więc nie jest to możliwe.. ugh. Muszę przestać o tym myśleć... Z zamyślenia wyrwał mnie głos Maćka. Nawet nie za uwarzyłam kiedy weszłam do jego pokoju.
-Idziesz dziś ze mną na imprezę, do klubu? - zapytał, poprawiając grzywkę przed lustrem. Hmm zupełnie jak Malik. Ehh nie mogę o tym myśleć! 
-Nie.. wiesz, jakoś nie mam ochoty...
-Słyszałem, co mówiła moja mama... - zaczął niepewnie - I jak chcesz, to mogę iść do apteki..
-Eee a po co? - zaskoczył mnie tym, ale przecież mogłam powiedzieć co innego, bo wiadomo po co chciał iść...
-No po test ciąż...
-Idź - warknęłam 

***

-Alex, wyjdź - rozgniewany, a za razem zatroskany głos Maćka, dobiegł mnie zza drzwi.
-Nie - pociągnęłam nosem. Leżałam skulona w łazience, a test który został przyniesiony jakiś czas temu był rzucony nie daleko mnie. A jednak....
-Alex no..
-Zostaw mnie! - krzyknęłam. Leżałam tak bardzo długo. Nie wiem ile, ale za oknem było już ciemno. Postanowiłam, że wyjdę, i udam się do mojego domu. Muszę powiedzieć to matce, a później? 
Nie wiem, pewnie... nie mam pojęcia...
Gdy otworzyłam drzwi łazienki, i przekroczyłam próg, wpadłam na kogoś. Tym kimś okazał się Maciek... Leżał pod drzwiami cały czas?! 
-Jezu, ale mnie przestraszyłeś - wydyszałam, pomagając mu wstać
-I co? masz zamiar powiedzieć? 
-Tak, powiem rodzicom. Niech się cieszą, że będą dziadkami - powiedziałam sarkastycznie
-Ale mi nie chodzi o nich, tylko o Nialla...   
-Ja..ja..ja nie wiem..- zdałam sobie z tego sprawę,  przecież on jest ojcem...


***

Właśnie leżę w swoim łóżku,,, tak w swoim, w domu... Nie mogę zasnąć, gdyż niepokoi mnie reakcja rodziców na wieść, że będą dziadkami. Nie prawili kazań, że jestem młoda.. mam dopiero piętnaście lat! A oni się ucieszyli! Jak nigdy, natomiast Victoria jest obrażona... 
Ja nie potrafię przyjąć do wiadomości tego, że będę miała dziecko... że ono jest we mnie.... Nowe życie...
Gdybym wiedziała, dlaczego moi rodzice się tak cieszą, nigdy bym im nie powiedziała, że jestem w ciąży... nigdy.
Gdybym, tylko wiedziała, jakie będą tego skutki... 
  Szybko zerwałam się z łóżka, zapaliłam światło i podbiegłam do lustra. Podniosłam podkoszulek. Nie widać brzucha, chociaż jest już troszeczkę większy... w końcu, jeśli by policzyć, to drugi miesiąc. A ja muszę powiedzieć Niallowi...

~&~
Przepraszam, że krótki, nudny i wgl beznadziejny,. ale jestem u cioci na "wakacjach" i co prawda ona ma internet, ale same google lądują się 10 min.... więc gdy piszę, dopiero po kilkunastu sekundach wyskakuje tekst więc pisanie rozdziału było nie lada wyczynem... Za błędy przepraszam... Dziękuję za poprzednie komentarze :)
Naprawdę podnoszą na duchu C:


I pytanie, jak myślicie, Alex powie Niallowi? Jeśli tak, to jak to zrobi? 
Jak on na to zareaguje? 

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 28

-Czy ty masz zamiar się puszczać z każdym gwiazdorem, który ci forsą przed dupą zaświeci?!


     Siedzę sobie w samolocie, i staram się o niczym nie myśleć. Bo gdy to robię, do moich oczu napływają łzy.
No cóż, życie nie jest kolorowa bajką, a ja nie jestem pierdoloną księżniczką, która jak tylko pstryknie palcami, przyniosą to co zechce... Życie jest dżunglą, a ludzie  drapieżcami polującymi i żerującymi na ludzkim szczęściu...
-Proszę zapiąć pasy, za chwilę lądujemy - tak, słowa które kończą moje wakacje...

***

-Co to do cholery jasnej jest?! - krzyczała na mnie, wymachując mi przed twarzą kimś kawałkiem papieru - Czyś ty do reszty zdurniała?! Ja my..
-Ja nie zdurniałam, w przeciwieństwie do Ciebie! Co to jest? - wyrwałam jej, jak się okazało gazetę na której była.. byłam ja! Z Niallem... O fuck. 
-Czy ty masz zamiar się puszczać z każdym gwiazdorem, który ci forsą przed dupą zaświeci?! - wrzasnęła. Nie no, ja już z nią nie mogę.
-Wyprowadzam się - powiedziałam spokojnie, po kilku minutach ciszy 
-Ty chyba żartujesz?! Nie masz pra...
-To ty nie masz prawa mi rozkazywać! Mam głęboko w dupie czego chcesz! Mam Cię dość. Więc do widzenia - krzyknęłam jeszcze głośniej niż ona. Krew w żyłach szybko pulsowała, a w uszach mi szumiało..
-Nie waż się tak do mnie odzywać - wycedziła i dała mi w policzek. Zabolało, i to bardzo. 
-Jesteście wszyscy popierdoleni - rzuciłam jeszcze i szybko wybiegłam z domu. Gdzie pójdę? Do Maćka.
Ko to jest? Hmm no cóż, stary znajomy. Znamy się od najmłodszych lat, więc mam nadzieję, że mi pomoże...

***

-Alex! Wszystko w porządku? - krzyczał maciek przez drzwi łazienki w której od kilku dobrych minut się znajdowałam. Siedziałam na ziemi trzymając się za brzuch. Bolał mnie i to bardzo, i raczej nie było to spowodowane nerwami. No to kurwa co mi jest? 
-Tak! Nic mi nie jest - odkrzyknęłam - chyba - dodałam ciszej, wiedząc, iż tego nie usłyszy.
Po kilkunastu minutach poczułam się lepiej i wyszłam z toalety, kierując się w stronę pokoju Maćka.


-I co lepiej się czujesz? - wskazał na miejsce obok siebie na kanapie. Gdy usiadłam, podał mi joysticka włączając fife,
-A coś ty taki opiekuńczy? - rzuciłam, skupiając się na grze. Ugh, blisko było!
-No wiesz..- przeciągnął się, uśmiechając szeroko - ...Ja zawsze taki byłem
-Nie, nie byłeś - wyszczerzyłam się do niego, strzelając pierwszego gola - Wygrywam!
-Nie długo moja droga -warknął, próbując przybrać poważny wyraz twarzy. Lecz zamiast tego śmiesznie się wykrzywił. Wybuchłam śmichem lecz zaraz po tym zwinęłam się bólu.
-Kurwa - jęknęłam, próbując złapać powietrze,  w tym momencie zadzwonił mój telefon. No ma ten ktoś wyczucie.. ugh.. 
-Dzwoni.. yyy.. Najli 
-Niall ciołku - warknęłam, biorąc od niego telefon - Hallo?
Hi Niall. 
Maciek dziwnie na mnie spojrzał, ale nic nie powiedział.
Tak.. On i angielski...
-Alex? Wszystko ok?
-Tak, wszystko w porządku. 
-To dobrze. Tęsknie za tobą..
-Ja też, i nie czas na sentymenty - uśmiechnęłam się 
-Skarbie, wiesz... muszę Ci coś powiedzieć...


~&~
Mam nadzieję, że was nie zanudziłam... w następnym rozdziale NIESPODZIANKA! C:
A teraz bardzo was proszę o komentarze! Dla was to dosłownie chwilka, a ja szybciej dodaję rozdziały  bo mam ochotę pisać :)
Pozdrawiam ♥ 

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 27

Minął już ponad miesiąc rozłąki. Jak to zniosłam? No cóż...


-Wstawaj! - rozległ się wrzask nad moją głową. Niechętnie
z ciągnęłam kołdrę z siebie, obdarzając Toma nienawistnym spojrzeniem. 
-Mam już dość, dzisiaj nigdzie nie idę - oświadczyłam, mając na
myśli lekcje tańca z Billem 
-Ale Victoria ma Ci coś do powiedzenia...
-A ja mam to gdzieś - burknęłam, rzucając w niego poduszką w serduszka
( Nie mój pomysł, dzięki Monika c: )
-Alex, no... - zrobiła minę al a kot z Shreka i odrzucił poduszkę w
kont.
-Ale co Ci tak zależy? - wstając z łóżka obciągnęłam podkoszulek
niżej, gdyż wywinął się ponad tyłek
-Bo mnie Victoria zabije! W złym humorze coś jest od rana. Więc szybko
schodź na dół - powiedział wychodząc z pokoju. Podniosłam się z
bardzo wygodnego materaca, i nie przebierając się ani nie poprawiając
skołtunionych włosów zeszłam na dół. Przy stole w kuchni siedział
załamany Bill. Gdy przechodziłam obok obdarzył mnie smutnym spojrzeniem.
-Bill, co si...


-Alex! Chodź tu! - piskliwy a za razem wnerwiony głos wołał mnie z
salonu.
-Czego? - warknęłam w stronę zdruzgotanej Victorii. Pierwszy raz
widziałam ją w takim stanie! Musiało stać się coś poważnego.
-Pakuj się, dzisiaj wracamy do Polski - powiedziała trzęsącym się
głosem -Wakacje się kończą, a samolot mamy dziś o osiemnastej... 
   Wszystko wróciło. Wszystkie wspomnienia z tamtego dnia kiedy
wyjeżdżałam. Jak ja mogłam zapomnieć, że muszę wrócić... Może
dlatego, że nie mam do kogo wracać...


"-Alex! Musimy poważnie porozmawiać! - zawołała mama siedząc na
kanapie obok mojej siostry
-Yyy.. hahaha.. poważnie z nią?- powiedziałam sarkastycznie wskazując
na Victorię-  no nie rozśmieszaj mnie
-Tak! Poważnie ze mną!- powiedziała piskliwym głosem. Mimo tego, że
jesteśmy bliźniaczkami to nie jesteśmy podobne ani z urody, ani z
zachowania, ani z niczego. I dzięki Bogu za to.
-Nom. Tak oczywiście- usiadłam na fotelu jak najdalej od nich - to o co
chodzi?
-Bo wiesz, Victoria jest już duża i odpowiedzialna..
-Mamy tyle samo lat!- przerwałam jej
-...odpowiedzialna i chciała jechać na wakacje. Jedziesz z nią!
Wyjeżdżacie za tydzień. Do Londynu- zakończyła wypowiedź i przytuliła
Victorię
-Czego? - warknęłam w ich stronę, wstając - Pojebało was! Nigdzie nie
jadę z ta idiotką! Sami se jedźcie!- wrzasnęłam i udałam się do
pokoju. Usłyszałam jeszcze "Spakuj się na całe dwa miesiące!
"   "

-Ty... Nie... O, nie.. To nie możliwe! - wydukałam w końcu. Ale jak ja
mogłam zapomnieć?!
-Bill, przepraszam, że prze zemnie zawalicie układ i występ... -
objęłam chłopaka od tyłu, przytulając go do siebie. Przez ostatni czas
nasze stosunki się polepszyły, ale i tak jest wiele momentów kiedy się
kłócimy.
-tak.. Przecież nie pamiętałaś o szkole - powiedział zjadliwie - Ale
Ci wybaczam - dodał po chwili, a jego twarz rozświetlił uśmiech...

-Ale jak to?! - W głośnikach rozległ się krzyk Nialla. Właśnie teraz
rozmawialiśmy na skypie. Za dwie godziny wracam - Nie możesz wyjechać! 
-Muszę. Nie jestem dorosła, rodzice mają nade mną władzę... -
jęknęłam, ocierając samotną łzę
-Wytrwamy - uśmiechnął się pocieszająco - Przylecisz do mnie we ferie,
albo ja do Ciebie. Może w roku szkolnym uda mi się wyrwać... Kocham Cię
- uśmiechnął się słodko, by po chwili złożyć usta w dzióbek
-Ja Ciebie też kocham ... Nawet nie wiesz jak bym chciała Cię teraz
pocałować, więc nie rób takich min!
-Hahahaha dobrze skarbie - nagle do pomieszczenia w którym siedział
blondyn wpadli wszyscy chłopcy, spychając go z pola widzenia.
-Czeeeść! - krzyknęli równo
-No hej 
-Tęsknimy - powiedział Liam z Louisem równo, na co wybuchli śmiechem
-Ja też. Kocham was - uśmiechnęłam się szeroko
-No wiesz?! - krzyknął na żarty Niall  - Kochasz ich, a mnie?
-Och no! Ich bardzo, bardzo lubię, a ciebie kocham...
-No my słyszeliśmy jak go kooochasz! - odezwał się Harry - Ostatniej
nocy przed wyjazdem było to wyraźnie słychać...
-Och, ach...
    Na moje policzki od razu wkradł się niechciany kolor czerwony.
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, natomiast Niall aż tryskał
dumą.
-Byłaś świetna kotku - powiedział, przepychając chłopaków i
zbliżając twarz do kamerki. Z tyły dało się usłyszeć głośnie i
przeciągłe "Uuuuuuuu"...

~&~
Przepraszam was bardzo, że taki krótki, ale w niedługim czasie powinien pojawić się nowy, dłuższy rozdział. 
Jak wam się podoba nagłówek? W sumie mam go zamiar zmienić... no cóż..
W wolnym czasie zapraszam was na mojego drugiego bloga: http://one-direction-my-different-story.blogspot.com/, także o 1D

sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 26

"-Wyjeżdżam..."



-Harry...? - przerażona podbiegłam do bruneta, który ledwie
trzymając się na nogach, opierał się o ścianę - Harry! Co się
stało?
-Victoria.. Ona... Z tym - wydukał, niezdarnie ocierając łzy -
Nienawidzę jej...
-Niall, wyprowadź go i zadzwoń po taksówkę - powiedziałam szybko
-  muszę coś załatwić.
    Tym "czymś" było opieprzenie Victorii.  Ale gdybym
wiedziała co z tego wyniknie, nigdy bym tam nie poszła...
-Victoria! Jesteś idiotką, wiesz?! Zmieniaj sobie chłopaków, ile razy
chcesz! Ale nie rań moich przyjaciół! - wykrzyczałam jej prosto w twarz
-Ta.. Bo co mi zrobisz? - odparła lekceważąco, nadal tańcząc z jakimś
blondynem - A poza tym Harry powiedział, że woli Ciebie, i to ty
będziesz jego dziewczyną. Więc leć do niego, ja przynajmniej będę
miała dostęp do Nialla. Od początku mi się podoba...
    Wtedy już jej nie słuchałam. Świat stanął w miejscu, a przed
oczami mijały sceny, które nie powinny mieć miejsca. 



"...-Ja nie wiem co we mnie wstąpiło.... - zaczął, lecz ja mu przerwałam
-Mnie też poniosło, eee.... Zapomnijmy o tym!
-Dobra... Nie było tu nic. Po za tym ja mam Victorię... Tylko, że to nie to samo... Ale zapomnijmy - powiedział lekko przerażony pozbierał ciuchy i prawie wybiegł z mojego pokoju..."





Nagle ocknęłam się z transu.


Ja go nie kocham - pomyślałam, i hardo ruszyłam w stronę wyjścia,
gdzie czekał na mnie Niall wraz z Nim...
-Alex, wszystko w porządku? - blondyn przyjrzał mi się dokładnie - Coś
blado wyglądasz...
-Brzuch mnie rozbolał, to nic takiego - źle się poczułam, okłamując
Nialla, ale co mogłam zrobić? Nie powiem mu chyba "Całowałam się
z twoim kumplem, ale chyba gonie kocham" Jakie chyba?! Na pewno...
-No dobrze, chodź idziemy - położył rozdygotanego i szlochającego
Harrego na tylnym siedzeniu, a sam usiadł z przodu, osadzając mnie na
kolanach. Wtuliłam się w jego tors. Teraz czułam się bezpiecznie.
     Byłam bardzo niska, w porównaniu z niebieskookim. Mój chłopak
oparł głowę na moim ramieniu, a mocnymi i za razem delikatnymi dłońmi,
oplótł mnie w talii.


-Dziękujemy - krzyknęłam do kierowcy, wręczając mu pieniądze. Po
chwili wraz z chłopakami byłam w domu. 
Harry wymamrotał, że idzie się położyć, Niall usiadł przy
telewizorze, a ja natomiast przebrałam spodnie, wcześniej odkażając
ranę z kolana. Dobrze, że Niall nie zauważył tego, bo musiałabym się
nie potrzebnie tłumaczyć.
-Alex! Chodź tu na chwilkę! - dobiegł mnie głos blondyna z dołu
-Idę, tylko nie krzycz więcej, bo Hazza śpi! - odkrzyknęłam troszkę
ciszej. Zbiegłam po schodach, starając się zrobić jak najmniej hałasu
- O co chodzi? 
Nialler uśmiechnął się dziwnie... Tak smutno...
-Mam dwie sprawy, jedna smutna druga to pytanie. Od czego zacząć?
Zrobiłam zaskoczoną minę, i wybrałam pytanie..
-Wysłałaś mi sms'a, że wracasz. A i tak byłaś na..
-Stwierdziłam, że nie będę wracać... - przerwałam mu, uśmiechając
się szeroko i siadając na przyniesionym  właśnie krześle - A druga
wiadomość?
-Wyjeżdżam... Wyjeżdżamy, z zespołem... - w jego oczach widziałam
ból i smutek, który po woli udzielał się mi... 


-Ale to tylko tydzień, prawda..? - pisnęłam cienko, przypominając sobie
ostatni wyjazd chłopaków. Wstałam z krzesła, łapiąc go za koszulę -
Tydzień, prawda?!  
    Niall zamknął oczy, mocno zaciskając powieki. Usta wykrzywiły się
w grymasie
 
-Chciałbym - mruknął podminowany - 3 miesiące...
-Nie. Nie, nie, nie, nie to nie możliwe! - puściłam go, cofając się o
kilka kroków - kiedy jedziecie?
-Jutro - westchnął i przybliżył się do mnie o kilka kroków - Kocham
Cię - gdy miał mnie pocałować, w jego niebieskich oczach widziałam
dzikie ogniki szczęścia. Gdy nasze usta złączyły się w namiętnym
pocałunku, oplotłam go nogami w pasie, przyciskając go bardziej do
siebie...




Minął miesiąc odkąd chłopcy pojechali. Brakuje mi ich bardzo. A
zwłaszcza Nialla. Jego głosu, dotyku... 
     Gdy tylko położę się do łóżka, gdy tylko zamknę oczy,
przypomina mi się ta noc... Zrobiliśmy to. Czy to była słuszna decyzja?
Sądzę, że tak. Nie zapomnę tej nocy do końca życia..
   Jak minął mi ten czas? 
Był rozdzierany po przez Dominikę, Nathana, Toma i zajęcia z tańca
razem z Billem....

~&~


Zapraszam na mojego nowego bloga! :)


blog ---> http://one-direction-my-different-story.blogspot.com/

bohaterowie ---> http://one-direction-my-different-story.blogspot.com/p/bohaterowie.html
zwiastun ---> http://one-direction-my-different-story.blogspot.com/p/zwiastun.html