Ile was tu było?

niedziela, 10 listopada 2013

Zjebało się

Zjebało się wszystko, i nie mogę na to nic poradzić :c
Robię sobie przerwę. Tak, przerwę w pisaniu, zaglądaniu na bloga.
Przez pewien czas nie będę o nim myśleć.
Nie, nie usune go.
 Bo wiem, że kiedyś wrócę, i będe prowadzić to opowiadanie, jak i inne.

Mm teraz na głowie tle, że nie jestem w stanie ogarnąć tego...
Są w życiu żeczy ważne, i mniej ważne więc przepraszam ;c



http://tw-1d-we-write-story.blogspot.com/

(z innego konta)

To blog, który będzie prowadzony przeze mnie jako fankę One Direction i przez moją "siostrę" <3 Która należy do TWFamily

Może ona da mi kopa do pisania, i będzie z tego cokolwiek? Nie wiem, nic nie obiecuję.
Powoli tracę nadzieję, marzenia.
Czasami mam ochotę się śmiac czasami płakać. To bez sensu >.<

Teraz się cieszę, Barcelona wygrywa :')
To sens mojego życia - piłka nożna. Tylko to się liczy, na razie spełnianie marzeń.

Przepraszam, i proszę nie piszcie że jestem głupia, popierdolona, jaka ze mnie idiotka. Ja to wszystko wiem. Życie często mi to uświadamia.



Przepraszam.


wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 33

- Powiedz mi jak mnie kochasz.
- Powiem.
- Więc?
- Kocham cię w słońcu. I przy blasku świec.
Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
I gdy jajko roztłukujesz ładnie -
nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.
I na końcu ulicy. I na początku.
I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.
W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.
W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.
Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą.
I wiosną, kiedy jaskółka przylata.
- A latem jak mnie kochasz?
- Jak treść lata.
- A jesienią, gdy chmurki i humorki?
- Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
- A gdy zima posrebrzy ramy okien?
- Zimą kocham cię jak wesoły ogień.
Blisko przy twoim sercu. Koło niego.
A za oknami śnieg. Wrony na śniegu.
***



Wiecie co? 

Wiele osób uważa mnie za młode dziecko, które po prostu się puściło. Chciało zobaczyć jak to jest. Cóż.. czy mają rację? Czy mają prawo oceniać mnie, po tym, iż jestem młoda i mam dziecko? 
Nie. Nic o mnie nie wiedzą. Tak, to była nieprzemyślana decyzja. Może po prostu mu uległam? W końcu to gwiazda! Lecz, czy ma to jakieś znaczenie? Dla mnie ważna jest jedna rzecz, on mnie kocha, a ja jestem tego świadoma. Dla innych mogłabym pewnie stanąć na ulicy pod latarnią, i w zamian za zapłatę zrobić coś takiego. Dla mnie jest to straszne.. nie wyobrażam sobie robić tego z przymusu.
Nigdy.

A dziecko? Caroline?

Moja córeczka, moje dziecko. Które... po prostu mi zabrano. Wzięto jak przedmiot.  
Oczy zaszły mi łzami. Nie mogę w to uwierzyć. Przecież.. 
-Fuck! Alex, chodź tu! - Niall? On też nie trzyma się najlepiej. Zawsze twardy macho, a teraz? Za często widzę jak płacze, jak tęskni za malutką osóbką, która tak namieszała w naszym życiu. Kochamy ją. Oboje. I oboje straciliśmy to, co nam bliskie. 
Gdy podeszłam do kuchni (Tak, dalej jesteśmy w tym samym hotelu), wręczył mi kawałek kartki. Była wylepiona w literki powycinane z gazety. 

" Tęsknisz, co Horan?

Twoje dziecko! Zrobiłeś je małolacie. Ile jej zapłaciłeś, że chciała się z tobą przespać? A może ją zmusiłeś? 
Nie ważne... Jeżeli nie chcesz, zobaczyć tego bachora martwego pod dzwiami, zapłać.
30 000 $ w koszu, przy wejściu do tego hotelu. Pojutrze o 17:00 Żadnych glin, bo pożałuje tego też ta dziwka. "

Miałam ochotę się rozpłakać. Ale po prostu nie miałam już czym. 

-Skarbie - odezwał się Niall łagodnie.
-Zmusiłeś... Bachora.. ta dziwka ..- przetwarzałam sobie wszystko od nowa. Moje serce podwoiło szybkość swojego bicia. 
-Alex? Nie martw się - wyszeptał tuż przy moim uchu. Objął mnie w pasie, i przyciągnął do swojego torsu. Przy jego dotknięciu, problemy zniknęły. Choć wiedziałam, że gdy się odsunie, uderzą we mnie z podwójną siłą. 
Zacisnęłam swoje, śmiesznie w porównaniu do jego, dłonie na granatowym podkoszulku który miał na sobie. Zacisnęłam powieki, próbując się nie rozpłakać. 
-Kochanie, spokojnie. Przecież Cię nie zmusiłem do niczego, nie zapłaciłem, prawda? - odezwał się łagodnie, lecz po mimo tego czułam, że ma wyrzuty sumienia. Zapłacić?!
-Jestem spokojna - wyszeptałam, oddychając szybko. Dłońmi przejechałam po jego torsie, i oplotłam go za szyję. Podniosłam się na palcach, po mimo tego, był o wiele wyższy. Jakby rozumiejąc moje zamiary, złapał mnie za pupę i posadził na stole.
Stanął między moimi nogami, a dłonie oparł po obu moich stronach. Przyciągnęłam go do siebie za koszulkę, która po chwili wylądowała na posadzce za blondynem. Bluza z kapturem, która jeszcze przed chwilą była na mnie, teraz znalazła się obok podkoszulka Nialla. Blondyn pochylił się tak, że musiałam się położyć. Moja skóra dotknęła zimnej powierzchni stołu, co wywołało ciarki wzdłuż kręgosłupa.
Nagle podniosłam się, i wpiłam się w usta Irlandczyka  Nasze języki "tańczyły" swój własny taniec, gdy ja zostałam naga, a Niall w samych bokserkach. Mocne, za razem delikatne dłonie niebieskookiego wylądowały na moich policzkach, by po chwili zjechać nimi niżej. Jego dłonie sprawiały, że drżałam, gdy tylko mnie dotykał. .
Z ust zjechał niżej, na szyję. Wciągnęłam gwałtownie powietrzem gdy poczułam, jak delikatnie zagryza moją skórę. To było lekko bolesne, ale za razem i bardzo przyjemne. Moje ciało wygięło się w łuk, gdy poczułam jego gorące dłonie na pośladkach. 


Jezu, jak ja się zachowuję?! 

Nie jestem tanią dziwką. Ale robię to z kimś kogo kocham...

***


Obudziłam się bardzo, ale to bardzo zmęczona. 


Och, wiedziałam że tak będzie!
 Znów myślę o Caro. O tym, że nie jest przy nas. Łzy spływały po moich policzkach, po mimo wspaniale spędzonej nocy. Nie ma jej już przy nas .. długo! Tydzień?!
Boże.. Tęsknię za nią! 


~&~
Sorry za takie gówno.. Nie wierzę, że to dodałam :o


Zabijcie mnie za to, pokrójcie i zakopcie najlepiej ;c

Ale ma tyle na głowie, że się nie wyrabiam! 
Mam się zapisać do klubu piłkarskiego, tylko że tam są sami chłopcy, i nie wiem co zrobić .. lolz.. Pomocy?
    Napiszcie co byście zrobiły na moim miejscu, bo kocham piłkę, i chcę się zapisać, ale w okolicy nie ma takiego dla dziewczyn -.-'






poniedziałek, 21 października 2013

Ponad 10000 wyświetleń!

Wchodzę sobie dzisiaj i patrzę.. PONAD 10000 wyświetleń!
Boże, nawet nie wiecie jak się cieszę! c:
Normalnie jaram się jak pochodnia! :D
Dziękuję wam, bardzo, bardzo! :)




><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><
Tak z innej beczki.. czy byłby ktoś zainteresowany współpracę ze mną?
Nie jest to dużo, ale może ktoś chciałby ze mną prowadzić tego bloga..hmm?
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby zechciała chociaż jedna osoba. Naprawdę! :)

Jeżeli jesteś zainteresowana, napisz w komentarzu :)
Podaj adres email albo coś ... :D

poniedziałek, 30 września 2013

Nowy Blog :)

Zapraszam serdecznie na nowe fanfiction mojego autorstwa :)
Nie martwcie się, nie przestane pisać tego opowiadania. 
Zapraszam was niżej, gdzie znajduje się nowy rozdział. (Ten blog) 

A teraz opis:
PRISONER - FAN FICTION NIALL HORAN
http://love-is-pain-fanfiction-niall-horan.blogspot.com/


Jestem dziewczyną z marzeniami,
bez planów na przyszłość. Zresztą.. 
Co może robić dziewczyna mieszkająca w domu dziecka?
  Ale wszystko obraca się o 180 stopni! Mam ciotkę!
Wyprowadzam się, i spotykam chłopaka którego poznałam przez internet.
Lecz on jest inny. Zachowanie, słownictwo ... To nie ten sam człowiek.
To człowiek którego się boję.
Który  mnie zmienił, a po mimo, ciągnie mnie do niego.

"...I used to bite my tongue and hold my breath
Scared to rock the boat and make a mess
So I sat quietly, agreed politely
I guess that I forgot I had a choice
I let you push me past the breaking point
I stood for nothing, so I fell for everything

You held me down, but I got up
Already brushing off the dust
You hear my voice, your hear that sound
Like thunder, gonna shake the ground
You held me down, but I got up
Get ready 'cause I’ve had enough
I see it all, I see it now..."


ZWIASTUN :


Serdecznie zapraszam, i mam nadzieje, ze się wam spodoba :)

PS. MAM NAPRAWIONEGO KOMPA, I NIEDŁUGO POWINNAM POPRAWIĆ TAMTEN ROZDZIAŁ :D I proszę o komentarze przy poprzednim poście, napiszcie co sadzicie o rozdziale... :)


niedziela, 29 września 2013

Rozdział 32

    -Nie. Nic nie będzie w porządku


 Przeleżałam na łóżku Nialla cala noc. Caroline spala obok słodko pochraujacego blondyna. Ja nie mogłam usnąć, cały czas myślałam o tym co powiedział Niall. Mamy wyjechać? Teraz? Przecież Caroline jest malutka! Jak on sobie to wyobraża? Ze co, wsadzimy ja do samolotu? Westchnęłam głośno i zmieniłam swoja pozycje na w miarę dużym łóżku. Spojrzałam na Caro,  Nialla. Wyglądali idealnie, i byli bardzo do siebie podobni. Te same niebieskie oczy, ciesze się, ze odziedziczyła je po ojcu. Ja mam ciemne, prawie czarne. Ile oddałabym za niebieskie, lub zielone oczy!
-Alex, nie spisz? - rozespany głos rozszedł sie po pokoju
-Nie, nie mogę usnąć - odszepnęłam, i poczułam ja Niall wstaje, gdy podniosłam powieki ujrzałam go nad sobą Jego wyraz twarzy wskazywał na to, ze był zdenerwowany. Ale co go zezłościło?
-Musimy wyjechać - przeczesał swoje włosy, które i tak były w nieładzie. Uch, wygląda seksownie.
-Ale Caroline jest za mała by lecieć samolotem - zaprotestowałam, co chyba go zezłościło, bo zacinał dłonie w pięści. Nie podobało mi się to.a
-Opanuj się - szepnęłam, gdy zobaczyłam, ze zaczął kopć krzesło. Po chwili usłyszałam płacz dziecka. No świetnie  obudził Caroline! Podniosłam się na łóżku i wzięłam ja na ręce w celu uśpienia jej. Niestety nie usnęła więcej, i wtedy zdałam sobie sprawę z tego, ze jest głodna.
-Niall?
-Co?! - warknął, uch dalej jest zły
-Gówno - burknęłam - Caro jest głodna, wyjdź.
-To ja nakarm. Nie będę wychodził z własnego pokoju. - jad jego głosu był wyraźne słyszalny. Tak chcesz się bawić  panie Horan? No to dobrze, ciekawe co teraz zrobisz.
-Ok, no to do zobaczenia - odparlam i zaczelam ubierac nadal placzaca Caroline. Zarzucilam na siebie kurtke, i wyszlam z pokoju, nawet nie ogladajac sie na blondyna. Szerze mowiac, mialam nadzieje, ze Niall mnie zatrzyma. Bo.. gdzie mam isc?
-Zaczekaj! - doslownie jak na zawolanie uslyszalam krzyk Nialla.Odwrocilam sie w jego strone, chcac dowiedziec sie po co mnie zawolal. - Przepraszam, ponioslo mnie. Ja po prostu nie wiem co mam juz robic. Chcialbym wrocic z wami do Londynu, ale mowisz ze Caroline jest za mala. Przepraszam - nie wiem czy jego przeprosiny byly szczere, ale uwierzylam... Bo co moge zrobic? Mam prawie szesnascie lat, a jestem juz matka...To wszystko jest za trudne.
-Dobrze, rozumiem - oprocz tego mam ochote ci przywalic - usze nakarmic Caroline
-Dobrze, rozumiem - zacytowal mnie.


***



Rozgladalam sie przerazona. Boze, gdzie ona jest?! Zostal tylko wozek. Lzy niekontrolowanie zaczely splywac po moich policzkach. Gdzie jest Caroline?! Ujrzalam Nialla wychodzacego z meskiej toalety.
-Niall! - jesknelam podbiegajac -Zaraz, a gdzie Caro? - zdezorientowany rozejrzal sie po korytarzu.Na jego twarzy malowalo sie przerazenie.
do niego.
-Zostawiles ja?! - krzyknela lamiacym sie glosem
-Ja.. Tylko na chwile.. - zajakal sie. Boze..
  Bylismy w sklepie, i Niall kupil malej wozek. Zeszlismy na dol, do toalet. Niall mial z nia poczekac, az wyjde...
Pobieglam na drugi  koniec korytarza, rozgladajac sie czy nie ma tu nikogo. Niestety. 
Oparlam dlonie o sciane, i pchylilam sie, przykladajac czolo do jej zimnej powierzchni. Podszedl do mnie Niall, i przttulil mnie od tylu.
-Wszystko bedzie w porzadku - wyszeptal
-Nie. Nic nie bedzie w porzadku - odpowiedzialam i uslyszalam czyis wrzask. Przerazliwy krzyk odbijal sie od scian. Razem z blondynem odwrucilismy sie, by zobaczyc kto to. Gdy sie zorientowalam, serce mi przyspieszylo...O nie...


~&~

Kawalek rozdzialu jest ze znakami interpukcyjnymi, bo byla pisana dawno ns komputerze... no coz, reszte to wiecie. Jak mi sie oda, to postaram poprawic to w tym tygodniu. I przepraszam, ze taki krotki i nudny, ale zlapalo mnie przeziebienie, i cud ze jestem w stanie jeszcze wgapiac sie w laptopa...
Coz, pozdrawiam, i licze na komentarze :D

sobota, 28 września 2013

WAZNE!

Niestety mam dla was niezbyt dobra wiadomosc. Rozdzial pisalam na laptopie, gdyz komputer jest zawirusowany i nie da sienic zrobic. Przykro mi.
Laptop ten jest ze Szwecji i nie posiada polskich znakow. I teraz pytanie do was, czy chcielibyscie dostac rozdzial dzis/jutro ale bez polskich znakow, czy za jakis tydzien lub dwa (moze nawet dluzej), bo dopiero wtedy bd miala naprawiony komputer.
Zastanowcie sie, i napiszcie w komentarzach.
Dziekuje z uwage, wasza spiaca, muszaca isc do szkoly w sobote - Alex69

środa, 11 września 2013

Rozdział 31

        ...bo tak postanowiliśmy nazwać córkę, prawo do opieki mają moi rodzice.


Hmm.. no cóż. Gdy wyszłam ze szpitala, myślałam, że będzie dobrze. Ale oczywiście jest inaczej. Rodzice zabronili Niallowi mieszkać ze mną, chociaż na jakiś czas. Nad Caroline, bo tak postanowiliśmy nazwać córkę, prawo do opieki mają moi rodzice.
Moje krzyki nic nie dały. W końcu Niall jest dorosły i może być jej prawnym opiekunem, nie?
Najgorsze jest to, że teraz jestem sama, jak palec. Nialler ma zakaz wstępu do domu, a Caroline zajmują się rodzice. Bardzo rzadko mogę z nią przebywać. W sumie to tylko wtedy kiedy mam ją nakarmić, i to wszystko...
   W nocy obudził mnie płacz małej, zeszłam po schodach na dół, gdzie znajdowała się sypialnia rodziców, bo to z nimi spała Caroline. Cicho otworzyłam drzwi i wmurowało mnie. J..J..Ja myślałam, że,.. że oni się nią zajmują! Że robią to jak należny!
Ale .. to .. boże.
-Caroline - szepnęłam i podbiegłam do łóżeczka, szybko i cicho wzięłam ją na ręce. Wybiegłam z pokoju nie zważając na to, iż ludzie którzy mieli się nią zajmować, teraz właśnie się pieprzyli, nie zważając na płacz dziecka. Bogu dzięki że byli przykryci, łee..
 
   Próbując jakoś uspokoić córeczkę, wyszłam na górę. Wiem w jakim hotelu zatrzymał się Niall. Wiem też, że nie mogę tu dłużej zostać. Ubrałam się, a następnie ubrałam Caroline. Oby nie zmarzła, na dworze jest jeszcze śnieg, a ona jest malutka.
Niepostrzeżenie wyszłam z domu, gdzie czekała na mnie wcześniej zamówiona taksówka. Ta.. zamówiłam jak się przebierałam, szybki jest.
Podałam adres, i ruszyliśmy. Facet cały czas mi się przyglądał, ale co ja mu się dziwię, jest środek nocy, a ja jadę z dzieckiem do hotelu, a dorosła nie jestem.
Gdy dotarliśmy na miejsce, zapłaciłam należna sumę, i udałam się do środka wielkiego  hotelu. Pomimo później godziny, przy recepcji stała jakaś kobieta.
-Przepraszam, w którym pokoju znajduję się Niall Horan?
-Co, kolejna faneczka?
-Eee.. - jąkałam się. Co to za głupie pytanie?! Stoję przed nią z niemowlakiem na rękach, i ta się pyta czy jestem fanką?!
-Nie jedna próbowała się tu dostać, więc nie powiem gdzie jest pokój Nialla Horana - odparła chłodno, widząc moja zszokowaną minę.
-Że co? - warknęłam, starając się robić to cicho, Caroline właśnie usnęła mi na rękach, nie chcę by się obudziła. Nie przyniosło by to nic dobrego, jak na tą chwilę...
-Mogę do niego zadzwonić - wymamrotałam po nosem, jedną ręką wyciągając telefon z tylnej kieszeni. Pierwszy sygnał, drugi syg..
-Hallo? - usłyszałam zachrypnięty głos blondyna. Szybki jest, uhg, a ja go pewnie obudziłam. Ale w sumie, jakoś mi to w tej chwili nie przeszkadza...No tak, znów język angielski.
-Hallo? Niall? - powiedziałam a recepcjonistka przyjrzała mi się krzywo.
-Alex? - zaskoczony był, no cóż..
-Tak, umm... bo ja jestem na recepcji i..
-Już tam idę - przerwał mi i się rozłączył. Zdezorientowana spojrzałam na ekran komórki.
-Alex! - miałam się odwrócić, ale nagle Caroline zaczęła się wiercić. Otworzyła te swoje duże niebieskie oczka i spojrzała na mnie. No super Niall, obudziłeś ją! - Jak się mają moje dwa słoneczka? - Podszedł do mnie i dał całusa w policzek, natomiast do Caroline robił dziwne miny.
-Emm.. Niall? Wiesz, że ona jest malutka i nic z tego co tu pokazujesz nie rozumie? - zapytałam czysto teoretycznie, ale i tak mi nie odpowiedział.
-Chodźcie do pokoju, a tak w ogóle, to co wy tu robicie? - dopiero teraz za uwarzyłam, że jest w samych spodniach od piżamy, bez podkoszulka. To dlatego recepcjonistka tak się na niego gapiła!
Gdy znaleźliśmy się w pokoju Niall, z ciągnęłam Caroline kurteczkę i zaczęłam ją usypiać, jednocześnie opowiadając co cię stało. Siedzący na przeciwko Niall był zszokowany.
-Oni..?
-Emm.. wiesz, nie mam ochoty o tym więcej rozmawiać - czułam się zażenowana tym, co robili moi rodzice. To chore.
-Alex, koniec tego. Ja tak długo nie mogę! - warknął, a jego oczy niebezpiecznie pociemniały - Wracamy do Londynu. Wszyscy troje.

piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 30

Bałam się. Bałam się, że mnie zostawi


"-Mamo! - rozdzierający krzyk, przeszył ciszę na dworcu. Dziewczynka, stojąca na torach, krzyczała ile sił w płucach, by przywołać do siebie matkę, oraz ojca, który stał razem z jej rodzicielką. Oboje, przerażeni odwrócili się w jej stronę, to co zobaczyli, zmieniło ich życie. Na zawsze, na gorsze. Życie, które nie ma sensu. Wszystko działo się w ułamku sekundy. - Tato! - krzyknęła jeszcze niebieskooka, czteroletnia dziewczynka, dopóki jadący z niesamowitą prędkością pociąg nie wciągną jej pod siebie."
-Nieee! - krzyknęłam, podnosząc się do pozycji siedzącej. To.. to był sen? Tak realny? To.. to moje dziecko..?!  Po moich policzkach spływały słone łzy. Przecież tak to nie może wyglądać! Żadnego dziecka nie może przejechał pociąg! A tym bardziej, jeżeli to będzie moje dziecko. Nasze dziecko...
-Nie, nie, nie - powtarzałam w kółko, wygrzebując się z łóżka. nawet nie za uwarzyłam kiedy na dworze zrobiło się jasno. Podeszłam do lustra, i przetarłam oczy. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dwie minuty po siódmej.. no cóż, idę na śniadanie. Szczerze mówiąc jestem bardzo głodna. Cicho zeszłam po schodach, lecz okazało się, że w kuchni siedzi moja matka... tak, a jakoś tak miałam ochotę jej dzisiaj unikać...
-Oj córeczko, ty płakałaś?
-Nie mów do mnie córeczko - wycedziłam, przez zaciśnięte zęby
-Alex, uspokój się. Jeżeli tak ciężko ci z tym, że jesteś w ciąży..
-Najlepiej by było gdybyś się do mnie nie odzywała - powiedziałam nie zważając na jej wcześniejsze słowa
-My z tatą pomożemy Ci, nie będziesz sama - powiedziała spokojnie
-Ta jasne, tak samo jak przez te inne lata - prychnęłam, wyciągając z lodówki jakaś zapiekankę. Wsadziłam ją do mikrofalówki, by się odgrzała. Gdy zalewałam herbatę, matka wyciągnęła zapiekankę i wrzuciła ją do kosza.
-Ejj... ja miałam zamiar ją zjeść! - burknęłam
-Dziecko, ty jesteś w ciąży! Musisz się dobrze odżywiać! - z lodówki poczęła wyciągać jakieś warzywa i inne świństwa
-Dobra, to nie jem nic - odparłam wychodząc z pomieszczenia. Wyszłam na górę do mojego pokoju, i zaglądłam do szafy... No tak, codzienna rutyna. Co na siebie włożyć? Słońce świeci, i jest ciepło, więc krótki rękawek... W końcu się zdecydowałam i z wybranym zestawem poszłam do łazienki. Ubrana, uczesana w wysoki kucyk, zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie kolejna niespodzianka. Od dziś nie lubię niespodzianek. Na pewno, nie lubię...
-Idziemy do ginekologa, zbieraj się - powiedziała moja jakże kochana matka, podając buty mojej siostrze, która obdarzyła mnie lodowatym spojrzeniem.
-Eee... ale jeśli idziesz z nią - wskazałam na Victorię - To chyba do weterynarza, a nie ginekologa...
-Nie żartuj sobie, idziemy - w sumie, co mi szkodzi... wyszła, za nimi i gdy Victoria wsiadła na przednie siedzenie, matka ją wygoniła, i powiedziała, że mam usiąść tam ja. Ok.. nie wtrącam się...
   Po pół godzinnej jeździe, dotarłyśmy do jakiegoś budynku. Dużego, białego i takiego do którego na pewno nie chcę wejść...
-Nie idę - burknęłam, nie wysiadając z samochodu
-Nie zachowuj się jak dziecko! - warknęła
-Dla twojej wiadomości - wycedziłam, by za chwilę wydrzeć się na całe gardło - Ja jestem dzieckiem!
-Gdybyś była dzieckiem, nie byłabyś w ciąży - odparła beztrosko - a teraz wysiadaj, idziemy...



***


Siedem miesięcy.. Siedem miesięcy jestem już w Polsce. Jestem w ósmym miesiącu ciąży.. 
Czy powiedziałam Niallowi? Nie... nikt nie wie, no prawie nikt.
Nie chodzę do szkoły, mam prywatnego nauczyciela. No, nauczycielkę. Z Niallem rozmawiamy na Skypie. Jak? Kamerkę trzymam tak, by widział tylko moją twarz. 
    Wiem, jestem beznadziejna. Stchórzyłam, ale jednak kiedyś będę musiała mu powiedzieć. Kiedyś... 
Od wczoraj są ferie, dość późno je mam, no ale cóż poradzić? Boję się, boję się jak to będzie... Najprawdopodobniej oddam je... I dopiero wtedy powiem Niallowi..
-Alex! Kochanie chodź! Masz gościa! - wołała moja matka z dołu. Nie powiedziałam wam jednego. Ona.. ona wraz z ojcem zachowują się jak bym była cudem świata. Księżniczką... Wkurwia mnie to, ale nie chcę wszczynać kłótni. Lekarze mówili, że gdy się zdenerwuje, przestraszę... to mogę urodzić wcześniej, co niesie ryzyko dla dziecka.
-Idę! - odkrzyknęłam i wygrzebałam się z łóżka na którym czytałam książkę. Odłożyłam ją i wyszłam na korytarz. Powoli zeszłam ze schodów. Stanęłam jak wryta, widząc kto stoi w drzwiach.
-Nie...

*Perspektywa Nialla*

Jechałem tak daleko. Tyle czasu o niej myślałem. Tęskniłem...

  Powoli zeszła ze schodów gdy mnie zobaczyła, zastygła w bezruchu..
-Nie..- wyszeptała, zaciskając mocno powieki. Z bólu?
    Dopiero teraz do mnie dotarło. Ona jest w ciąży! O kurwa. Ona jest w ciąży..! 

Ale to będzie moje dziecko?! A później wszystko działo się tak szybko.
Karetka.
Szpital.
I ciemność, bo chyba zemdlałem....

***

Leżałam tam tak długo. Na sali. Sama.
Miałam cesarskie cięcie, więc nie mogę nikogo widzieć na razie. No nie licząc pielęgniarek...
Ciesze się, że urodziłam... Widziałam ją..! Mam córkę! Mamy... On.. On przyjechał, widział mnie.. I już wie... wie, że jest ojcem...
  A ja nawet nie wiem co z moją córką! Nie chcą mi jej przynieść! Dopiero jutro. Ale wiem jedno. 
Kocham ją, i nie wiem jak mogłam myśleć o oddaniu jej... Może nie jestem dorosła. Może nie potrafię zająć się dzieckiem, ale skoro matka jest taka miła to mi pomoże. Pomoże prawda?
Ten dzień to katorga. Uch.. wszystko mnie boli. Ale co ja się dziwię ...




Nazajutrz, najpierw odwiedził mnie on. Z uśmiechem, co mnie bardzo zdziwiło. Bałam się. Bałam się, że mnie zostawi. No bo kto chce, mieć dziewczynę która ma piętnaście lat i ma już dziecko!?
Ale przyszedł, z uśmiechem. Usiadł obok mnie, i przytulił mnie mocno. Jezu, jak mi tego brakowało. Brakowało mi jego dotyku...
-Kocham Cię - i głosu. Powiedział to tak czule.. - Dlaczego nie powiedziałaś mi, że jesteś w ciąży?  
-Bałam się - wyszeptałam, a po moim policzku spłynęła łza, którą po chwili otarł.
-To moje dziecko? - odezwał się po chwili 
-Nie. kosmici mnie porwali - odparłam, uśmiechając się blado - i zgwałcili...
-No niech spróbują - warknął, lecz uśmiechnął się promiennie. - Zobacz, nasza córeczka! - wskazał na pielęgniarkę, która niosła niemowlaka. Stanęła przy łóżku z szerokim uśmiechem. Dopiero teraz dotarło to do mnie. Jestem mamą! 
-To kto pierwszy bierze córkę na rączki? Tata, czy mama? - zapytała 
-Tata- odparłam za nim zdążył się odezwać
-A..A..Ale ja  n..nie umiem.. - wydukał, lecz posłusznie wziął malucha na ręce. Był przerażony, ale po mimo to, uśmiechnął się - Kocham was...




"...Having my baby, what a lovely way of saying
How much you love me.
Having my baby, what a lovely way of saying
What you're thinking of me.
I can see it your face is glowing,
I can see it in your eyes.
I'm happy knowin' that you're having my baby.
You're the woman I love and I love what it's doin' to you.
Having my baby, you're a woman in love and I love
What's goin' through you.
The need inside you, I see it showin'..."




~&~
A ja jestem taka fajna, że nie dotrzymałam słowa, .. i dodałam rozdział. Ale nic xd (Dobija mnie ta piosenka, ale pasuje.. chyba.. do rozdziału :D )
    Boję się, że przestaniecie czytać bloga, bo Alex urodziła i że teraz będzie nudne, albo przewidywalne...Ale nie! Nie będzie to coś takiego: Zaręczyli się, wyprowadzili, wszyscy się pogodzili i wesoła rodzinka.. o nie...
Co do dziecka, to mam już plan! Alex jest niepełnoletnia, prawda? Więc ktoś inny bezie miał prawa do córeczki.. I tu się zaczyna jeden z problemów ...
Po za tym reakcja Harrego...
No nic :) 
Ach, i zapraszam was do zakładki ----> Pytania do bohaterów

Ach! DZIŚ PREMIERA This Is Us! 
KTOŚ IDZIE? :D






środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 29


Gdybym, tylko wiedziała, jakie będą tego skutki... 


-Skarbie wiesz... muszę Ci coś powiedzieć...
-Tak? 
-Ale może później...
-Nie wnerwiaj mnie, Horan. 
-Kocham Cię
-Ooo ja Ciebie też, ale przepraszam, muszę kończyć, bo źle się czuję
-Alex?! Co Ci jest?!... Co si... - nie słuchałam go już, tylko wyłączyłam komórkę. Coś jest nie tak, bo zbiera mi się na wymioty... szybko pobiegłam do toalety. Oj coś naprawdę jest nie tak...


***


-J..J..jjaktoo?- wyjąkałam, słysząc słowa matki Maćka - Nie.., nie, nie to nie jest możliwe!

-Skarbie, ale wszystko na to wskazuje. - odpowiedziała, uśmiechając się
-Ale ja nie mogę! - wrzasnęłam w końcu
-Przykro mi, wiem, że jesteś jeszcze młoda, ale z twojej opowieści wynika, że on Cię kocha. - powiedziała spokojnie
-Nie mogę być w ciąży - warknęłam, wychodząc z kuchni, i trzaskając drzwiami. Lubię tę kobietę, o wiele bardziej niż moją matkę, ale czasami doprowadza mnie do białej gorączki. Przecież to absurdalne. Ja nie jestem w ciąży, prawda? Zrobiliśmy to jeden raz, więc nie jest to możliwe.. ugh. Muszę przestać o tym myśleć... Z zamyślenia wyrwał mnie głos Maćka. Nawet nie za uwarzyłam kiedy weszłam do jego pokoju.
-Idziesz dziś ze mną na imprezę, do klubu? - zapytał, poprawiając grzywkę przed lustrem. Hmm zupełnie jak Malik. Ehh nie mogę o tym myśleć! 
-Nie.. wiesz, jakoś nie mam ochoty...
-Słyszałem, co mówiła moja mama... - zaczął niepewnie - I jak chcesz, to mogę iść do apteki..
-Eee a po co? - zaskoczył mnie tym, ale przecież mogłam powiedzieć co innego, bo wiadomo po co chciał iść...
-No po test ciąż...
-Idź - warknęłam 

***

-Alex, wyjdź - rozgniewany, a za razem zatroskany głos Maćka, dobiegł mnie zza drzwi.
-Nie - pociągnęłam nosem. Leżałam skulona w łazience, a test który został przyniesiony jakiś czas temu był rzucony nie daleko mnie. A jednak....
-Alex no..
-Zostaw mnie! - krzyknęłam. Leżałam tak bardzo długo. Nie wiem ile, ale za oknem było już ciemno. Postanowiłam, że wyjdę, i udam się do mojego domu. Muszę powiedzieć to matce, a później? 
Nie wiem, pewnie... nie mam pojęcia...
Gdy otworzyłam drzwi łazienki, i przekroczyłam próg, wpadłam na kogoś. Tym kimś okazał się Maciek... Leżał pod drzwiami cały czas?! 
-Jezu, ale mnie przestraszyłeś - wydyszałam, pomagając mu wstać
-I co? masz zamiar powiedzieć? 
-Tak, powiem rodzicom. Niech się cieszą, że będą dziadkami - powiedziałam sarkastycznie
-Ale mi nie chodzi o nich, tylko o Nialla...   
-Ja..ja..ja nie wiem..- zdałam sobie z tego sprawę,  przecież on jest ojcem...


***

Właśnie leżę w swoim łóżku,,, tak w swoim, w domu... Nie mogę zasnąć, gdyż niepokoi mnie reakcja rodziców na wieść, że będą dziadkami. Nie prawili kazań, że jestem młoda.. mam dopiero piętnaście lat! A oni się ucieszyli! Jak nigdy, natomiast Victoria jest obrażona... 
Ja nie potrafię przyjąć do wiadomości tego, że będę miała dziecko... że ono jest we mnie.... Nowe życie...
Gdybym wiedziała, dlaczego moi rodzice się tak cieszą, nigdy bym im nie powiedziała, że jestem w ciąży... nigdy.
Gdybym, tylko wiedziała, jakie będą tego skutki... 
  Szybko zerwałam się z łóżka, zapaliłam światło i podbiegłam do lustra. Podniosłam podkoszulek. Nie widać brzucha, chociaż jest już troszeczkę większy... w końcu, jeśli by policzyć, to drugi miesiąc. A ja muszę powiedzieć Niallowi...

~&~
Przepraszam, że krótki, nudny i wgl beznadziejny,. ale jestem u cioci na "wakacjach" i co prawda ona ma internet, ale same google lądują się 10 min.... więc gdy piszę, dopiero po kilkunastu sekundach wyskakuje tekst więc pisanie rozdziału było nie lada wyczynem... Za błędy przepraszam... Dziękuję za poprzednie komentarze :)
Naprawdę podnoszą na duchu C:


I pytanie, jak myślicie, Alex powie Niallowi? Jeśli tak, to jak to zrobi? 
Jak on na to zareaguje? 

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 28

-Czy ty masz zamiar się puszczać z każdym gwiazdorem, który ci forsą przed dupą zaświeci?!


     Siedzę sobie w samolocie, i staram się o niczym nie myśleć. Bo gdy to robię, do moich oczu napływają łzy.
No cóż, życie nie jest kolorowa bajką, a ja nie jestem pierdoloną księżniczką, która jak tylko pstryknie palcami, przyniosą to co zechce... Życie jest dżunglą, a ludzie  drapieżcami polującymi i żerującymi na ludzkim szczęściu...
-Proszę zapiąć pasy, za chwilę lądujemy - tak, słowa które kończą moje wakacje...

***

-Co to do cholery jasnej jest?! - krzyczała na mnie, wymachując mi przed twarzą kimś kawałkiem papieru - Czyś ty do reszty zdurniała?! Ja my..
-Ja nie zdurniałam, w przeciwieństwie do Ciebie! Co to jest? - wyrwałam jej, jak się okazało gazetę na której była.. byłam ja! Z Niallem... O fuck. 
-Czy ty masz zamiar się puszczać z każdym gwiazdorem, który ci forsą przed dupą zaświeci?! - wrzasnęła. Nie no, ja już z nią nie mogę.
-Wyprowadzam się - powiedziałam spokojnie, po kilku minutach ciszy 
-Ty chyba żartujesz?! Nie masz pra...
-To ty nie masz prawa mi rozkazywać! Mam głęboko w dupie czego chcesz! Mam Cię dość. Więc do widzenia - krzyknęłam jeszcze głośniej niż ona. Krew w żyłach szybko pulsowała, a w uszach mi szumiało..
-Nie waż się tak do mnie odzywać - wycedziła i dała mi w policzek. Zabolało, i to bardzo. 
-Jesteście wszyscy popierdoleni - rzuciłam jeszcze i szybko wybiegłam z domu. Gdzie pójdę? Do Maćka.
Ko to jest? Hmm no cóż, stary znajomy. Znamy się od najmłodszych lat, więc mam nadzieję, że mi pomoże...

***

-Alex! Wszystko w porządku? - krzyczał maciek przez drzwi łazienki w której od kilku dobrych minut się znajdowałam. Siedziałam na ziemi trzymając się za brzuch. Bolał mnie i to bardzo, i raczej nie było to spowodowane nerwami. No to kurwa co mi jest? 
-Tak! Nic mi nie jest - odkrzyknęłam - chyba - dodałam ciszej, wiedząc, iż tego nie usłyszy.
Po kilkunastu minutach poczułam się lepiej i wyszłam z toalety, kierując się w stronę pokoju Maćka.


-I co lepiej się czujesz? - wskazał na miejsce obok siebie na kanapie. Gdy usiadłam, podał mi joysticka włączając fife,
-A coś ty taki opiekuńczy? - rzuciłam, skupiając się na grze. Ugh, blisko było!
-No wiesz..- przeciągnął się, uśmiechając szeroko - ...Ja zawsze taki byłem
-Nie, nie byłeś - wyszczerzyłam się do niego, strzelając pierwszego gola - Wygrywam!
-Nie długo moja droga -warknął, próbując przybrać poważny wyraz twarzy. Lecz zamiast tego śmiesznie się wykrzywił. Wybuchłam śmichem lecz zaraz po tym zwinęłam się bólu.
-Kurwa - jęknęłam, próbując złapać powietrze,  w tym momencie zadzwonił mój telefon. No ma ten ktoś wyczucie.. ugh.. 
-Dzwoni.. yyy.. Najli 
-Niall ciołku - warknęłam, biorąc od niego telefon - Hallo?
Hi Niall. 
Maciek dziwnie na mnie spojrzał, ale nic nie powiedział.
Tak.. On i angielski...
-Alex? Wszystko ok?
-Tak, wszystko w porządku. 
-To dobrze. Tęsknie za tobą..
-Ja też, i nie czas na sentymenty - uśmiechnęłam się 
-Skarbie, wiesz... muszę Ci coś powiedzieć...


~&~
Mam nadzieję, że was nie zanudziłam... w następnym rozdziale NIESPODZIANKA! C:
A teraz bardzo was proszę o komentarze! Dla was to dosłownie chwilka, a ja szybciej dodaję rozdziały  bo mam ochotę pisać :)
Pozdrawiam ♥ 

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 27

Minął już ponad miesiąc rozłąki. Jak to zniosłam? No cóż...


-Wstawaj! - rozległ się wrzask nad moją głową. Niechętnie
z ciągnęłam kołdrę z siebie, obdarzając Toma nienawistnym spojrzeniem. 
-Mam już dość, dzisiaj nigdzie nie idę - oświadczyłam, mając na
myśli lekcje tańca z Billem 
-Ale Victoria ma Ci coś do powiedzenia...
-A ja mam to gdzieś - burknęłam, rzucając w niego poduszką w serduszka
( Nie mój pomysł, dzięki Monika c: )
-Alex, no... - zrobiła minę al a kot z Shreka i odrzucił poduszkę w
kont.
-Ale co Ci tak zależy? - wstając z łóżka obciągnęłam podkoszulek
niżej, gdyż wywinął się ponad tyłek
-Bo mnie Victoria zabije! W złym humorze coś jest od rana. Więc szybko
schodź na dół - powiedział wychodząc z pokoju. Podniosłam się z
bardzo wygodnego materaca, i nie przebierając się ani nie poprawiając
skołtunionych włosów zeszłam na dół. Przy stole w kuchni siedział
załamany Bill. Gdy przechodziłam obok obdarzył mnie smutnym spojrzeniem.
-Bill, co si...


-Alex! Chodź tu! - piskliwy a za razem wnerwiony głos wołał mnie z
salonu.
-Czego? - warknęłam w stronę zdruzgotanej Victorii. Pierwszy raz
widziałam ją w takim stanie! Musiało stać się coś poważnego.
-Pakuj się, dzisiaj wracamy do Polski - powiedziała trzęsącym się
głosem -Wakacje się kończą, a samolot mamy dziś o osiemnastej... 
   Wszystko wróciło. Wszystkie wspomnienia z tamtego dnia kiedy
wyjeżdżałam. Jak ja mogłam zapomnieć, że muszę wrócić... Może
dlatego, że nie mam do kogo wracać...


"-Alex! Musimy poważnie porozmawiać! - zawołała mama siedząc na
kanapie obok mojej siostry
-Yyy.. hahaha.. poważnie z nią?- powiedziałam sarkastycznie wskazując
na Victorię-  no nie rozśmieszaj mnie
-Tak! Poważnie ze mną!- powiedziała piskliwym głosem. Mimo tego, że
jesteśmy bliźniaczkami to nie jesteśmy podobne ani z urody, ani z
zachowania, ani z niczego. I dzięki Bogu za to.
-Nom. Tak oczywiście- usiadłam na fotelu jak najdalej od nich - to o co
chodzi?
-Bo wiesz, Victoria jest już duża i odpowiedzialna..
-Mamy tyle samo lat!- przerwałam jej
-...odpowiedzialna i chciała jechać na wakacje. Jedziesz z nią!
Wyjeżdżacie za tydzień. Do Londynu- zakończyła wypowiedź i przytuliła
Victorię
-Czego? - warknęłam w ich stronę, wstając - Pojebało was! Nigdzie nie
jadę z ta idiotką! Sami se jedźcie!- wrzasnęłam i udałam się do
pokoju. Usłyszałam jeszcze "Spakuj się na całe dwa miesiące!
"   "

-Ty... Nie... O, nie.. To nie możliwe! - wydukałam w końcu. Ale jak ja
mogłam zapomnieć?!
-Bill, przepraszam, że prze zemnie zawalicie układ i występ... -
objęłam chłopaka od tyłu, przytulając go do siebie. Przez ostatni czas
nasze stosunki się polepszyły, ale i tak jest wiele momentów kiedy się
kłócimy.
-tak.. Przecież nie pamiętałaś o szkole - powiedział zjadliwie - Ale
Ci wybaczam - dodał po chwili, a jego twarz rozświetlił uśmiech...

-Ale jak to?! - W głośnikach rozległ się krzyk Nialla. Właśnie teraz
rozmawialiśmy na skypie. Za dwie godziny wracam - Nie możesz wyjechać! 
-Muszę. Nie jestem dorosła, rodzice mają nade mną władzę... -
jęknęłam, ocierając samotną łzę
-Wytrwamy - uśmiechnął się pocieszająco - Przylecisz do mnie we ferie,
albo ja do Ciebie. Może w roku szkolnym uda mi się wyrwać... Kocham Cię
- uśmiechnął się słodko, by po chwili złożyć usta w dzióbek
-Ja Ciebie też kocham ... Nawet nie wiesz jak bym chciała Cię teraz
pocałować, więc nie rób takich min!
-Hahahaha dobrze skarbie - nagle do pomieszczenia w którym siedział
blondyn wpadli wszyscy chłopcy, spychając go z pola widzenia.
-Czeeeść! - krzyknęli równo
-No hej 
-Tęsknimy - powiedział Liam z Louisem równo, na co wybuchli śmiechem
-Ja też. Kocham was - uśmiechnęłam się szeroko
-No wiesz?! - krzyknął na żarty Niall  - Kochasz ich, a mnie?
-Och no! Ich bardzo, bardzo lubię, a ciebie kocham...
-No my słyszeliśmy jak go kooochasz! - odezwał się Harry - Ostatniej
nocy przed wyjazdem było to wyraźnie słychać...
-Och, ach...
    Na moje policzki od razu wkradł się niechciany kolor czerwony.
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, natomiast Niall aż tryskał
dumą.
-Byłaś świetna kotku - powiedział, przepychając chłopaków i
zbliżając twarz do kamerki. Z tyły dało się usłyszeć głośnie i
przeciągłe "Uuuuuuuu"...

~&~
Przepraszam was bardzo, że taki krótki, ale w niedługim czasie powinien pojawić się nowy, dłuższy rozdział. 
Jak wam się podoba nagłówek? W sumie mam go zamiar zmienić... no cóż..
W wolnym czasie zapraszam was na mojego drugiego bloga: http://one-direction-my-different-story.blogspot.com/, także o 1D

sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 26

"-Wyjeżdżam..."



-Harry...? - przerażona podbiegłam do bruneta, który ledwie
trzymając się na nogach, opierał się o ścianę - Harry! Co się
stało?
-Victoria.. Ona... Z tym - wydukał, niezdarnie ocierając łzy -
Nienawidzę jej...
-Niall, wyprowadź go i zadzwoń po taksówkę - powiedziałam szybko
-  muszę coś załatwić.
    Tym "czymś" było opieprzenie Victorii.  Ale gdybym
wiedziała co z tego wyniknie, nigdy bym tam nie poszła...
-Victoria! Jesteś idiotką, wiesz?! Zmieniaj sobie chłopaków, ile razy
chcesz! Ale nie rań moich przyjaciół! - wykrzyczałam jej prosto w twarz
-Ta.. Bo co mi zrobisz? - odparła lekceważąco, nadal tańcząc z jakimś
blondynem - A poza tym Harry powiedział, że woli Ciebie, i to ty
będziesz jego dziewczyną. Więc leć do niego, ja przynajmniej będę
miała dostęp do Nialla. Od początku mi się podoba...
    Wtedy już jej nie słuchałam. Świat stanął w miejscu, a przed
oczami mijały sceny, które nie powinny mieć miejsca. 



"...-Ja nie wiem co we mnie wstąpiło.... - zaczął, lecz ja mu przerwałam
-Mnie też poniosło, eee.... Zapomnijmy o tym!
-Dobra... Nie było tu nic. Po za tym ja mam Victorię... Tylko, że to nie to samo... Ale zapomnijmy - powiedział lekko przerażony pozbierał ciuchy i prawie wybiegł z mojego pokoju..."





Nagle ocknęłam się z transu.


Ja go nie kocham - pomyślałam, i hardo ruszyłam w stronę wyjścia,
gdzie czekał na mnie Niall wraz z Nim...
-Alex, wszystko w porządku? - blondyn przyjrzał mi się dokładnie - Coś
blado wyglądasz...
-Brzuch mnie rozbolał, to nic takiego - źle się poczułam, okłamując
Nialla, ale co mogłam zrobić? Nie powiem mu chyba "Całowałam się
z twoim kumplem, ale chyba gonie kocham" Jakie chyba?! Na pewno...
-No dobrze, chodź idziemy - położył rozdygotanego i szlochającego
Harrego na tylnym siedzeniu, a sam usiadł z przodu, osadzając mnie na
kolanach. Wtuliłam się w jego tors. Teraz czułam się bezpiecznie.
     Byłam bardzo niska, w porównaniu z niebieskookim. Mój chłopak
oparł głowę na moim ramieniu, a mocnymi i za razem delikatnymi dłońmi,
oplótł mnie w talii.


-Dziękujemy - krzyknęłam do kierowcy, wręczając mu pieniądze. Po
chwili wraz z chłopakami byłam w domu. 
Harry wymamrotał, że idzie się położyć, Niall usiadł przy
telewizorze, a ja natomiast przebrałam spodnie, wcześniej odkażając
ranę z kolana. Dobrze, że Niall nie zauważył tego, bo musiałabym się
nie potrzebnie tłumaczyć.
-Alex! Chodź tu na chwilkę! - dobiegł mnie głos blondyna z dołu
-Idę, tylko nie krzycz więcej, bo Hazza śpi! - odkrzyknęłam troszkę
ciszej. Zbiegłam po schodach, starając się zrobić jak najmniej hałasu
- O co chodzi? 
Nialler uśmiechnął się dziwnie... Tak smutno...
-Mam dwie sprawy, jedna smutna druga to pytanie. Od czego zacząć?
Zrobiłam zaskoczoną minę, i wybrałam pytanie..
-Wysłałaś mi sms'a, że wracasz. A i tak byłaś na..
-Stwierdziłam, że nie będę wracać... - przerwałam mu, uśmiechając
się szeroko i siadając na przyniesionym  właśnie krześle - A druga
wiadomość?
-Wyjeżdżam... Wyjeżdżamy, z zespołem... - w jego oczach widziałam
ból i smutek, który po woli udzielał się mi... 


-Ale to tylko tydzień, prawda..? - pisnęłam cienko, przypominając sobie
ostatni wyjazd chłopaków. Wstałam z krzesła, łapiąc go za koszulę -
Tydzień, prawda?!  
    Niall zamknął oczy, mocno zaciskając powieki. Usta wykrzywiły się
w grymasie
 
-Chciałbym - mruknął podminowany - 3 miesiące...
-Nie. Nie, nie, nie, nie to nie możliwe! - puściłam go, cofając się o
kilka kroków - kiedy jedziecie?
-Jutro - westchnął i przybliżył się do mnie o kilka kroków - Kocham
Cię - gdy miał mnie pocałować, w jego niebieskich oczach widziałam
dzikie ogniki szczęścia. Gdy nasze usta złączyły się w namiętnym
pocałunku, oplotłam go nogami w pasie, przyciskając go bardziej do
siebie...




Minął miesiąc odkąd chłopcy pojechali. Brakuje mi ich bardzo. A
zwłaszcza Nialla. Jego głosu, dotyku... 
     Gdy tylko położę się do łóżka, gdy tylko zamknę oczy,
przypomina mi się ta noc... Zrobiliśmy to. Czy to była słuszna decyzja?
Sądzę, że tak. Nie zapomnę tej nocy do końca życia..
   Jak minął mi ten czas? 
Był rozdzierany po przez Dominikę, Nathana, Toma i zajęcia z tańca
razem z Billem....

~&~


Zapraszam na mojego nowego bloga! :)


blog ---> http://one-direction-my-different-story.blogspot.com/

bohaterowie ---> http://one-direction-my-different-story.blogspot.com/p/bohaterowie.html
zwiastun ---> http://one-direction-my-different-story.blogspot.com/p/zwiastun.html



czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 25

-Ciesz się, że Ci dupę uratował - syknęła - Bo coś niezdarna jesteś, i za gruba chyba...

  Domi zadzwoniła po taksówkę, i po chwili byłyśmy przed
domem. Ledwie wyciągnęłyśmy torby, a podbiegli do nas Malik z Paynem.
           Wzięli od nas torby, i pomaszerowali z nimi do domu. Gdy byliśmy już w
środku, ściągnęłyśmy buty i skierowaliśmy się do kuchni, z góry
zbiegła reszta, prócz Victorii i Harrego.
-Boże, dziewczyny! Na co wam tyle ciuchów? - Niall złapał się za
głowę, a reszta kiwała głową z nie dowierzaniem
-To jest moje - szybko złapałam reklamówkę
-yyy..a reszta? - Bill spojrzał na mnie zaskoczony
-To moje - czerwono włosa uśmiechnęła się niewinnie
-A puść baby same na zakupy - westchnął Tom, patrząc na coś
za oknem - no dobra, zbieramy się na imprezkę!
       Wszyscy opuścili pomieszczenie, zostałam tylko ja z Horanem.
Spojrzał na mnie pytająco.
-Idę się przygotować - rzuciłam, wychodząc po schodach. W pokoju
podeszłam do szafy i wyciągnęłam spodnie, bluzkę, a z półki buty. Z
wybranym zestawem udałam się do łazienki. Przebrana , rozczesywałam
włosy, by zaraz potem je wyprostować. Podłączyłam prostownicę do
prądu i.... Gówno
Nie nagrzewa się! No trudno, będę musiała kupić nową... To już chyba
będzie piąta z kolei..  No cóż, nie zostanę elektrykiem.
-Alex! Chodź, bo zaraz wychodzimy! - dobiegZayna z dołu.
ł mnie krzyk
Spojrzałam jeszcze raz w lustro i wybiegłam z pokoju.
      Po chwili wszyscy siedzieliśmy w taksówce, nie wiem jak się tam
pomieściliśmy.... No dobra, wiem. Ja siedziałam na kolanach Nialla,
Dominika na Liama, Louis na Zayna, a Tom szczerząc się zabawnie
obejmował Billa który nie był tym zachwycony...




No i Victoria... Na Harrym, a jak by inaczej.
W miłym towarzystwie dotarliśmy pod jakiś klub. Gdy wysiadaliśmy, moja
najukochańsza,


czujecie ten sarkazm?


Siostrunia popchnęła mnie, i w chwili gdy miałam zderzyć się z
ziemią, czyjeś silne ramiona mnie złapały. Gdy się podniosłam,
ujrzałam kto to był, a złość Victorii, zaczęła przekraczać granicę
cierpliwości.
-Dzięki, Harryyy... - przeciągnęłam, lekko się jąkając
-Ciesz się, że Ci dupę uratował - syknęła - Bo coś niezdarna
jesteś, i za gruba chyba... - niestety nikt tego nie usłyszał. Nikt
oprócz mnie...
-To co? Balanga! - krzyknął Bill, wbiegając do budynku. Nosz kuźwa, jak
on te włosy stawia, że mu się w czasie biegu nie rozdupcyły?
   Wszyscy weszli. Zostałam tylko ja.
Po słowach Victorii, odechciało mi się jakiej kolwiek imprezy.
Odechciało mi się wszystkiego.
  Sięgnęłam po komórkę, i napisałam szybkiego SMS'a do Nialla, że
wracam do domu, bo źle się czuję... Ciekawa jestem kiedy go odczyta...
    -Alex...? - wzdrygnęłam się słysząc swoje imię, wy powiedziane
gdzieś za mną. Powoli odwróciłam się, a mój wzrok napotkał Nathana
stojącego kilka metrów za mną. Uśmiechnęłam się blado, ale zamiast
tego, na mojej twarzy pojawił się grymas, a po policzku spłynęła
samotna łza. Już po chwili byłam zamknięta w żelaznym uścisku
bruneta.
-Alex, co tym razem się stało? - zapytał odsuwając mnie od siebie, by
spojrzeć na moją twarz.
-Eee.. Nic, źle się czuję, i wrócę do domu - odwróciłam się
napięcie, lecz Nath złapał mnie za nadgarstek
-Kłamiesz. Znam Cię za dobrze - odwrócił mnie w swoją stronę
spoglądając głęboko w oczy
-N-Nie kłamię - za jąkałam się - J-ja Id-ę do domuuu...
      Wyrwałam się, biegnąc jak najdalej od przyjaciela. Nie chcę mu
się wyżalać. Chcę być sama.
Chyba.


Ale czy na pewno?
     Biegłam przed siebie, nie zdając sobie do końca sprawy gdzie
właściwie się znajduję. W pewnym momencie potknęłam się, o
wystający kamień. Upadłam, lecz nic mi się nie stało. No prawie...



    Miałam rozdarte spodnie, i zakrwawione kolano... Gdy miałam się
podnieść, na biodrach poczułam silne dłonie Nathana, które podniosły
mnie, stawiając na kostce, twarzą do siebie.
-Alex, albo wytłumaczysz co się stało - powiedział spokojnie - Albo...
Udowodnisz, że nic Ci nie jest.
     Szybka decyzja. Zważając na krew spływającą ciurkiem po nodze, i
szczypiący ból spowodowany uderzeniem, wybrałam "udowodnienie"
mu, że nic mi nie jest.
Otarłam łzy, i z podniesioną głową skierowałam się w kierunku drzwi,
budynku w którym odbywa się impreza. Nath szedł tuż obok mnie, jakby
bojąc się, że zaraz mogę się przewrócić. Otwierając drzwi, do moich
nozdrzy doszedł smród wódki, papierosów i innych świństw. Gdy
weszłam, zobaczyłam masę ludzi, którzy robili różne rzeczy... Od
tańca, picia z dwóch kufli na raz, po masowe orgie...
    Dopchałam się do barku, gdzie jak się okazało siedział Bill.
Szczerze?
Nie polubiłam go. Jakoś tak... Nie mam do niego zaufania..

On chyba z resztą też mnie nie lubi... No cóż, nie można mieć
wszystkiego. Nathan zobaczył jakąś dziewczynę, i uśmiechnął się do
mnie przepraszająco. Już po chwili tańczyli ze sobą.
-Co podać? - zapytał barman
-Pepsi - rzuciłam krótko, wiedząc że i tak nie podałby mi nic
mocniejszego niż skwaśniałe mleko
-Noo, Alex. Nie widziałem Cię wcześniej - Bill spokojnie odwrócił się
w moją stronę, komicznie przekrzywiając głowę w prawo...
-Bo dopiero teraz weszłam - westchnęłam, biorąc zamówiony napój
od barmana
-No dobra... A. Jaką on może mieć do mnie sprawę?
-No dajeszle ja mam do ciebie sprawę - przewróciłam teatralnie
oczami, słysząc jego słowa
-Bo ja chodzę na zajęcia z tańca, i w ogóle...
-No a co ja ma do tego? - burknęłam, przeczesując wzrokiem klub, mając
nadzieję zobaczyć gdzieś Nialla
-Bo potrzebujemy jeszcze jednej osoby. Dziewczyny. - Na to ostatnie
skrzywił się lekko
-No, a czemu dziewczyny?
-No bo tak. To jak, zgadzasz się?

-Nie umiem tańczyć - rzuciłam szybko, mając nadzieję, że odpuści.
Myliłam się.
-Nauczysz się. Zobaczysz. No proszę - zrobił słodkie oczka. Razem z
Tomem mają takie śliczne brązowe oczy.
-Dobra... Ale - zrobiłam efektowną pa łzę - Niall musi się zgodzić
-Hahahaha, dobra. Zapytaj go - uśmiechnął się szeroko, pokazując rząd
białych zębów
-No zapytałabym, jakbym wiedziała gdzi... - w tym momencie, ktoś zakrył
mi oczy, stojąc za mną.
-Zgadnij kto to?
-Niall, po głosie Cię poznam - spokojnie oznajmiłam, zdejmując jego
dłonie z oczu.
-Heh, no dobrze - usiadł obok mnie, obejmując w pasie - Zgadzam się
-Ale, że co..?
-No, na te zajęcia - zaśmiał się, cmokając mnie w policzek. Na to,
Bill uśmiechnął się, lecz po chwili znów zrobił znudzoną minę.
-To ja idę - westchnął czarnowłosy i odszedł od barku
-Ja idę do toalety. Zaraz wracam - Blondyn wstał, puszczając mnie.
Już po chwili go nie było.
Dopiłam pepsi, i rozglądnęłam się po sali. Widziałam tylko 2 znane mi
osoby.
Domi i Liam, reszta jak woda w kamień.
Nie ma ich.
    Już po chwili obok mnie stał przerażony Niall. Złapał mnie za
rękę, i bez słowa pociągnął w stronę męskich toalet. Gdy
podeszliśmy w odpowiednie miejsce, zobaczyłam Harrego.
Płaczącego Harrego....



                           








                                                                          ~&~

Dziękuję za miłe słowa pod poprzednim postem :)
Nie martwcie się, na razie nie przestanę pisać.

Sprawia mi to za dużo radości. To taki odskok od rzeczywistości... :)

ZA BŁĘDY PRZEPRASZAM... JUTRO POSTARAM SIĘ JE POPRAWIĆ :)




środa, 24 lipca 2013

I'm so sorry

Wiem, że prawie nikt tego nie czyta, no ale cóż... postanowiłam, że napiszę. Rozdział dodam jutro, a przez te dni nie dodawałam gdyż nie było mnie w domu... no, to na tyle. 
   Życzę miłych wakacji, jeżeli ktoś to w ogóle przeczyta....