Ile was tu było?

czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 25

-Ciesz się, że Ci dupę uratował - syknęła - Bo coś niezdarna jesteś, i za gruba chyba...

  Domi zadzwoniła po taksówkę, i po chwili byłyśmy przed
domem. Ledwie wyciągnęłyśmy torby, a podbiegli do nas Malik z Paynem.
           Wzięli od nas torby, i pomaszerowali z nimi do domu. Gdy byliśmy już w
środku, ściągnęłyśmy buty i skierowaliśmy się do kuchni, z góry
zbiegła reszta, prócz Victorii i Harrego.
-Boże, dziewczyny! Na co wam tyle ciuchów? - Niall złapał się za
głowę, a reszta kiwała głową z nie dowierzaniem
-To jest moje - szybko złapałam reklamówkę
-yyy..a reszta? - Bill spojrzał na mnie zaskoczony
-To moje - czerwono włosa uśmiechnęła się niewinnie
-A puść baby same na zakupy - westchnął Tom, patrząc na coś
za oknem - no dobra, zbieramy się na imprezkę!
       Wszyscy opuścili pomieszczenie, zostałam tylko ja z Horanem.
Spojrzał na mnie pytająco.
-Idę się przygotować - rzuciłam, wychodząc po schodach. W pokoju
podeszłam do szafy i wyciągnęłam spodnie, bluzkę, a z półki buty. Z
wybranym zestawem udałam się do łazienki. Przebrana , rozczesywałam
włosy, by zaraz potem je wyprostować. Podłączyłam prostownicę do
prądu i.... Gówno
Nie nagrzewa się! No trudno, będę musiała kupić nową... To już chyba
będzie piąta z kolei..  No cóż, nie zostanę elektrykiem.
-Alex! Chodź, bo zaraz wychodzimy! - dobiegZayna z dołu.
ł mnie krzyk
Spojrzałam jeszcze raz w lustro i wybiegłam z pokoju.
      Po chwili wszyscy siedzieliśmy w taksówce, nie wiem jak się tam
pomieściliśmy.... No dobra, wiem. Ja siedziałam na kolanach Nialla,
Dominika na Liama, Louis na Zayna, a Tom szczerząc się zabawnie
obejmował Billa który nie był tym zachwycony...




No i Victoria... Na Harrym, a jak by inaczej.
W miłym towarzystwie dotarliśmy pod jakiś klub. Gdy wysiadaliśmy, moja
najukochańsza,


czujecie ten sarkazm?


Siostrunia popchnęła mnie, i w chwili gdy miałam zderzyć się z
ziemią, czyjeś silne ramiona mnie złapały. Gdy się podniosłam,
ujrzałam kto to był, a złość Victorii, zaczęła przekraczać granicę
cierpliwości.
-Dzięki, Harryyy... - przeciągnęłam, lekko się jąkając
-Ciesz się, że Ci dupę uratował - syknęła - Bo coś niezdarna
jesteś, i za gruba chyba... - niestety nikt tego nie usłyszał. Nikt
oprócz mnie...
-To co? Balanga! - krzyknął Bill, wbiegając do budynku. Nosz kuźwa, jak
on te włosy stawia, że mu się w czasie biegu nie rozdupcyły?
   Wszyscy weszli. Zostałam tylko ja.
Po słowach Victorii, odechciało mi się jakiej kolwiek imprezy.
Odechciało mi się wszystkiego.
  Sięgnęłam po komórkę, i napisałam szybkiego SMS'a do Nialla, że
wracam do domu, bo źle się czuję... Ciekawa jestem kiedy go odczyta...
    -Alex...? - wzdrygnęłam się słysząc swoje imię, wy powiedziane
gdzieś za mną. Powoli odwróciłam się, a mój wzrok napotkał Nathana
stojącego kilka metrów za mną. Uśmiechnęłam się blado, ale zamiast
tego, na mojej twarzy pojawił się grymas, a po policzku spłynęła
samotna łza. Już po chwili byłam zamknięta w żelaznym uścisku
bruneta.
-Alex, co tym razem się stało? - zapytał odsuwając mnie od siebie, by
spojrzeć na moją twarz.
-Eee.. Nic, źle się czuję, i wrócę do domu - odwróciłam się
napięcie, lecz Nath złapał mnie za nadgarstek
-Kłamiesz. Znam Cię za dobrze - odwrócił mnie w swoją stronę
spoglądając głęboko w oczy
-N-Nie kłamię - za jąkałam się - J-ja Id-ę do domuuu...
      Wyrwałam się, biegnąc jak najdalej od przyjaciela. Nie chcę mu
się wyżalać. Chcę być sama.
Chyba.


Ale czy na pewno?
     Biegłam przed siebie, nie zdając sobie do końca sprawy gdzie
właściwie się znajduję. W pewnym momencie potknęłam się, o
wystający kamień. Upadłam, lecz nic mi się nie stało. No prawie...



    Miałam rozdarte spodnie, i zakrwawione kolano... Gdy miałam się
podnieść, na biodrach poczułam silne dłonie Nathana, które podniosły
mnie, stawiając na kostce, twarzą do siebie.
-Alex, albo wytłumaczysz co się stało - powiedział spokojnie - Albo...
Udowodnisz, że nic Ci nie jest.
     Szybka decyzja. Zważając na krew spływającą ciurkiem po nodze, i
szczypiący ból spowodowany uderzeniem, wybrałam "udowodnienie"
mu, że nic mi nie jest.
Otarłam łzy, i z podniesioną głową skierowałam się w kierunku drzwi,
budynku w którym odbywa się impreza. Nath szedł tuż obok mnie, jakby
bojąc się, że zaraz mogę się przewrócić. Otwierając drzwi, do moich
nozdrzy doszedł smród wódki, papierosów i innych świństw. Gdy
weszłam, zobaczyłam masę ludzi, którzy robili różne rzeczy... Od
tańca, picia z dwóch kufli na raz, po masowe orgie...
    Dopchałam się do barku, gdzie jak się okazało siedział Bill.
Szczerze?
Nie polubiłam go. Jakoś tak... Nie mam do niego zaufania..

On chyba z resztą też mnie nie lubi... No cóż, nie można mieć
wszystkiego. Nathan zobaczył jakąś dziewczynę, i uśmiechnął się do
mnie przepraszająco. Już po chwili tańczyli ze sobą.
-Co podać? - zapytał barman
-Pepsi - rzuciłam krótko, wiedząc że i tak nie podałby mi nic
mocniejszego niż skwaśniałe mleko
-Noo, Alex. Nie widziałem Cię wcześniej - Bill spokojnie odwrócił się
w moją stronę, komicznie przekrzywiając głowę w prawo...
-Bo dopiero teraz weszłam - westchnęłam, biorąc zamówiony napój
od barmana
-No dobra... A. Jaką on może mieć do mnie sprawę?
-No dajeszle ja mam do ciebie sprawę - przewróciłam teatralnie
oczami, słysząc jego słowa
-Bo ja chodzę na zajęcia z tańca, i w ogóle...
-No a co ja ma do tego? - burknęłam, przeczesując wzrokiem klub, mając
nadzieję zobaczyć gdzieś Nialla
-Bo potrzebujemy jeszcze jednej osoby. Dziewczyny. - Na to ostatnie
skrzywił się lekko
-No, a czemu dziewczyny?
-No bo tak. To jak, zgadzasz się?

-Nie umiem tańczyć - rzuciłam szybko, mając nadzieję, że odpuści.
Myliłam się.
-Nauczysz się. Zobaczysz. No proszę - zrobił słodkie oczka. Razem z
Tomem mają takie śliczne brązowe oczy.
-Dobra... Ale - zrobiłam efektowną pa łzę - Niall musi się zgodzić
-Hahahaha, dobra. Zapytaj go - uśmiechnął się szeroko, pokazując rząd
białych zębów
-No zapytałabym, jakbym wiedziała gdzi... - w tym momencie, ktoś zakrył
mi oczy, stojąc za mną.
-Zgadnij kto to?
-Niall, po głosie Cię poznam - spokojnie oznajmiłam, zdejmując jego
dłonie z oczu.
-Heh, no dobrze - usiadł obok mnie, obejmując w pasie - Zgadzam się
-Ale, że co..?
-No, na te zajęcia - zaśmiał się, cmokając mnie w policzek. Na to,
Bill uśmiechnął się, lecz po chwili znów zrobił znudzoną minę.
-To ja idę - westchnął czarnowłosy i odszedł od barku
-Ja idę do toalety. Zaraz wracam - Blondyn wstał, puszczając mnie.
Już po chwili go nie było.
Dopiłam pepsi, i rozglądnęłam się po sali. Widziałam tylko 2 znane mi
osoby.
Domi i Liam, reszta jak woda w kamień.
Nie ma ich.
    Już po chwili obok mnie stał przerażony Niall. Złapał mnie za
rękę, i bez słowa pociągnął w stronę męskich toalet. Gdy
podeszliśmy w odpowiednie miejsce, zobaczyłam Harrego.
Płaczącego Harrego....



                           








                                                                          ~&~

Dziękuję za miłe słowa pod poprzednim postem :)
Nie martwcie się, na razie nie przestanę pisać.

Sprawia mi to za dużo radości. To taki odskok od rzeczywistości... :)

ZA BŁĘDY PRZEPRASZAM... JUTRO POSTARAM SIĘ JE POPRAWIĆ :)




środa, 24 lipca 2013

I'm so sorry

Wiem, że prawie nikt tego nie czyta, no ale cóż... postanowiłam, że napiszę. Rozdział dodam jutro, a przez te dni nie dodawałam gdyż nie było mnie w domu... no, to na tyle. 
   Życzę miłych wakacji, jeżeli ktoś to w ogóle przeczyta....































piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 24

       -Nie udawaj głupiego Horan

      Chciałam podnieść ociężałe powieki.
Niestety.
Nie byłam w stanie, nie miałam tyle siły.
Ale cóż to jest? Otworzyć oczy! To nic nie kosztuje.
Nic.
Oprócz wysiłku, którego muszę w tą czynność dużo włożyć. Ale
jednak. Otwieram.
I co?
Ciemność.
Lecz nie, widzę jasną postać. W oddali, ale jest.
Zbliża się do mnie powoli, czyli jestem w niebie?
W niebie? Ja?
Nie.. To nie możliwe, czyli żyję?
-Alex, jak przeżyjesz, to Cię kiedyś zabiję - usłyszałam głos.
Dobrze mi znany głos
-Niall - wychrypiałam, podnosząc dłoń do góry. Napotkałam jego
policzek, który pogładziłam.
-Nie waż mi się więcej brać żyletki do ręki - wycedził - mogłaś
się pociąć?! Zwariowałaś?!
-Nie - odparłam, zupełnie się budząc, i rozglądając po moim pokoju -
Nie zwariowałam, tylko się zakochałam.
Blondyn przybliżył swoją twarz do mojej, delikatnie cmokając mnie w
czubek nosa.
-Idiotka - zaśmiał się
-Wiem, i nie zamierzam się zmieniać - odparłam, uśmiechając się
szeroko - przepraszam, że nazwałam Cię głupim.


-Przepraszam, że nazwałem Cię idiotką.
-Nie gniewam się - odparłam bez wahania
-Ja też się nie gniewam - złożył delikatny pocałunek na moich ustach,
powodując tym przyjemne dreszcze, na całym ciele.
-Która godzina? - zapytałam po chwili, rozglądając się po
pomieszczeniu - Bo coś mi się wydaje, że późno...
-Haha, no późno, późno - zaśmiał się - Wpół do piątej.. Rano.
-Co?! - krzyknęłam - A Dominika już wróciła? -Nie  - Niall usiadł
obok mnie na łóżku - Harry dzwonił, i oznajmił, że wszyscy wrócą
dopiero jutro
-Aha... Dobra. A teraz pozwolisz, że pójdę spać - uśmiechnęłam się
-No.. A czy ja w czymś przeszkadzam? Śpij sobie, śpij...
-No wiesz... Przeszkadzasz... Miło by było jakbyś ruszył dupę, i
zlazł z mojego łóżka - zepchnęłam chłopaka, który wylądował na
ziemi
-Aaa! No wiesz? Jak możesz - zrobił słodkie oczka, i minę zbitego psa
-No dobra, właź - zrobiłam miejsce blondynowi, podając mi jedną z
poduszek. Niall położył się obok mnie, przytulając się do moich

pleców, i obejmując w tali.




Na szyi czułam jego ciepły oddech. Uspokajało mnie to, a za razem
usypiało. Nawet nie wiem kiedy, usnęłam, pogrążając się w krainie
snów, i marzeń.



-&-
-Bo ją obudzisz!
-Nie! Nawet nie poczuje...
-Mówię Ci, obudzisz ją i tyle będzie!
-Cicho bądź, ty ją obudzisz.
-&-



      Promienie słoneczne świeciły mi prosto w oczy, budząc mnie tym
samym. Leniwie ziewnęłam, i otworzyłam oczy. Chciałam się
przeciągnąć, by rozprostować kości. Lecz nie dałam rady. Chciałam
podnieść się na rękach, lecz okazało się, że są związane.. WTF?!
-Niall! - wydarłam się na całe gardło. Przyglądnęłam się swojemu
ciału.. Byłam cała wymalowana, kolorowymi farbkami.. A co najgorsze,
byłam w samej bieliźnie... - Niall, nie wchodź!! - wydarłam się
jeszcze raz gdy usłyszałam kroki na schodach. Lecz nie podziałało... Do
pokoju wpadł blondyn, a za nim, Zayn, Liam, Louis, Tom, Harry, Bill i
Dominika która śmiała się jak głupia.
-O, Alex, skarbie, co Ci się stało...

-Nie udawaj głupiego Horan - warknęłam, i próbowałam się jakoś
przekręcić, ale jak się okazało, tak jak ręce, stopy też miałam
związane
-Skąd wytrzasnęliście takie liny?!
-A no tak jakoś...
-Niall.. Ty się lepiej nie odzywaj -warknęłam - lepiej mnie rozwiąż! A wy - spojrzałam na resztę, przyglądającą mi się - won!
Posłusznie wyszli, chociaż Harry się trochę ociągał.
-Rozwiąż mnie - rozkazałam
-A co ja z tego będę miał? - uśmiechnął się chytrze, zabawnie
poruszając brwiami. Mi jednak nie było do śmiechu, wręcz przeciwnie,
miałam ochotę wszystkich zabić
-Grabisz sobie Horan - warknęłam - a teraz mnie rozwiąż!
-No dobrze kotku, nie uruchamiaj się - powoli podszedł do łóżka i
zaczął rozwiązywać liny na nogach
-Ja już się uruchomiłam - burknęłam. Jak tylko Niall uwolnił moje
nogi, z całej siły kopnęłam go w klatkę piersiową
-Ałć, za co?! - krzyknął oburzony
-Za gówno. Rozwiąż mnie wreszcie, a nie gap się jak ciele na malowane
wrota - powiedziałam zdenerwowana tym, że nie odrywa wzroku od mojego
prawie nagiego ciała. Gdy byłam wolna, szybko zakryłam się kołdrą,
znajdującą się obok. Do głowy wpadł mi pewien pomysł, gdyż
wiedziałam, że wszyscy stoją za drzwiami.
-Horan, za ten "kawał" nie ma seksu przez tydzień! -
powiedziałam donośnie, by te cymbały usłyszały. Prawie od razu pod
drzwiami rozległo się przeciągłe "Uuuuuuuuuu!"



Natomiast Niall spojrzał na mnie zdezorientowany. Po chwili, ze
święcącymi oczami, usiadł obok mnie, tuląc się.
-To miał być? - powiedział cicho, uśmiechając się przymilnie, lecz po
chwili rysy mu z ciężały - Kurwa mać! Zajebie ich za takie głupie
pomysły. Tylko ja na tym cierpię. Zabiję, zakopię, i usmażę ich w
kwasie. Debile kompletne! - mówił coraz głośniej, powoli zbliżając
się do drzwi. Otworzył je na oścież, a wszyscy zaczęli uciekać na
dół. Blondyn pobiegł za nimi, mrucząc pod nosem przekleństwa. To była
okazja dla mnie, szybko wybiegłam z łóżka, z szafy wyciągnęłam
jakieś ciuchy, a z komody świeżą bieliznę. W łazience, przemyłam
twarz i wykonałam wszystkie inne czynności by wyglądać jak człowiek.
Nie malowałam się, gdyż wyglądałam wtedy okropnie... No skoro nie
potrafię się malować, to co się dziwić.
  Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół. To co tam zastałam, sprawiło
że moje oczy powiększyły się dwukrotnie. Takiego bałaganu to ja od
dawna nie widziałam.
-Chłopaki! Dominika!

     Po chwili pojawili się obok mnie. Niall był najbardziej zdyszany, i
patrzył na resztę z błyskawicami w oczach. Chciało mi się śmiać jak
to widziałam, zresztą nie tylko mi...
-A ten bałagan, to nie ja sprzątam - podniosłam ręce w geście
obronnym.
   Nagle po schodach zbiegła Victoria, tanecznym krokiem, poruszając się
jak modelka, podeszła do Harrego i namiętnie go pocałowała. Po chwili
oderwała się od niego i krzyknęła:
-Zróbmy coś szalonego!
-Ta.. A niby co? - burknęłam, siadając na kanapie, która o dziwo była
w jako takim stanie. Obok mnie usiadł Niall obejmując mnie ramieniem. A
po lewej stronie usadowiła się moja przyjaciółka. Reszta porozkładała
się po innych fotelach i na kanapie na przeciwko.
-Pójdziemy na imprezę! - krzyknęła podekscytowana. Ja natomiast
wzniosłam oczy ku górze.
-Tak, jakież to szalone! - zakpiłam
-No żebyś wiedziała - odpowiedziała chłodno
-Alex, może to dobry pomysł - Niall szepnął mi prosto do ucha.
Przyjrzałam mu się dokładnie, w sumie.. Co mi szkodzi...?
 -Ale wy przecież byliście wczoraj na imprezie - za uwarzyłam, patrząc
na resztę
-No to co? - Dominika uśmiechnęła się do mnie, lecz po chwili
przeniosła wzrok na Liama - To co? Idziemy wieczorem!
    Do godziny pierwszej zdążyłam zjeść śniadanie, chłopaki
posprzątali salon, a my razem z Domi umówiłyśmy się na zakupy. Tak..
Umówiłyśmy się! Dominika tak długo marudziła, że w końcu jej
uległam. Nie lubię zakupów, no ale cóż...
-Alex! Idziemy już? - czerwonowłosa wpadła do mojego pokoju,
przerywając mi czytanie książki - Chłopaki też już pojechali na
zakupy, jak baby normalnie - zaśmiałyśmy się. Po chwili byłyśmy
gotowe do wyjścia, zamówiona wcześniej taksówka, czekała na nas pod
domem. Zamknęłyśmy drzwi i pobiegłyśmy do samochodu. Podałyśmy adres
i ruszyłyśmy w drogę.
-Ale skoczymy jeszcze do innych sklepów! - uprzedziłam Dominikę, której
oczy aż się świeciły na myśl o tych wszystkich ciuchach
-Jakich? - zapytała zaskoczona
-No... Z grami komputerowymi, do sportowego i.. Nie wiem, ale znajdzie się
coś jeszcze - uśmiechnęłam się na widok jej miny - na co? Ty mnie
ciągniesz na ubrania, a ja ciebie na to co ja lubię
-No dobra - westchnęła zrezygnowana
      Już po chwili wysiadałyśmy przed wielką galerią. Czerwonowłosa
złapała mnie za rękę i pociągnęła do środka krzycząc "Czas na
shoping!". Weszłyśmy do pierwszego sklepu, i po wielu namowach
wybrałam jakieś spodnie, natomiast moja przyjaciółka, w ciągu
piętnastu minut chyba pół sklepu wzięła do przymierzalni. Usiadłam
wygodnie na kanapie, i mówiłam, że dobrze wygląda, gdy tylko
wychodziła w nowym ciuchu..
-Nie... Ściągaj to! - wskazałam na różową sukienkę, którą
właśnie miała na sobie - Victoria ma prawie identyczną!
-Hahaha, Alex spokojnie! Nie muszę jej mieć - uśmiechnęła się
przyjaźnie i poszła przymierzać resztę ubrań.
-Alex, teraz ty! - krzyknęła, gdy przymierzyła wszystko
-No dobra, idę - jęknęłam i udałam się do przebieralni, gdy już
się ubrałam, wyszłam pokazać się Dominice
-Fajne.. Ale nie w moim stylu - uśmiechnęła się - Idź po resztę!
-Domi, to jest wszystko - wzniosłam oczy ku górze - Idziemy..?
      Byłyśmy jeszcze w kilku sklepach. Ja nie wybierałam już nic, lecz
Dominika zbierała ciuchy jak automat.
-Hahahaha, na co ci tyle ubrań? - zapytałam, biorąc od niej 2 wielkie
torby
-A tak jakoś.. - wyszczerzyła się, lecz po chwili na jej twarzy pojawił
się grymas bólu - Auć.. Ssss... Zabolało - zrobiła oczka zbitego
psiaka, lecz po chwili znów się uśmiechnęła. Ludzie często dziwnie
się na nią patrzyli, było mi jej żal. Domi nie zwracała na to uwagi,
lecz kilka razy wyłapałam, jak spuszczała wzrok, a jej oczy szkliły
się.
-Ale uprzedzam, to ostatni sklep - powiedziałam gdy ciągnęła mnie do
kolejnego sklepu
-Dobra! - krzyknęła i pobiegła do wieszaków z sukienkami.

      Miałyśmy iść do sklepu ze sprzętem komputerowym, ale Domi spojrzała
na wyświetlacz komórki, i stanęła przerażona.
-Halooo..! - pomachałam jej ręką przed twarzą
-Alex! Spóźnimy się na imprezę! Jest już 19:00! A musimy się jeszcze
przygotować!




                                                                                 ~&~
Uff, alem się napisała :D No dobrze :) Mam nadzieję, że się spodoba :) 
ZA BŁĘDY PRZEPRASZAM! 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ - od dziś wyznaje tę zasadę :)
Dlaczego jest tyle wyświetleń, a tak mało komentarzy? :C

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 23

  " All you need is love "


Razem z blondynem wyszliśmy z imprezy, kierując się w stronę domu. Wieczorem Londyn był przepiękny! Lampy uliczne oświetlały chodnik po którym stawialiśmy kroki. Wiał lekki wiatr, rozwiewając kosmyki moich włosów. Wszystko to wydawało się magiczne, piękne i nie realne. Dzięki niemu, mojemu szczęściu kroczącym przy mnie. I dzięki temu, że wyjaśniliśmy sobie wszystko. Ja go kocham, On kocha mnie i to wystarczy. Po mimo różnicy wieku, będziemy razem. Byłam tak podekscytowana, że mogłam skakać ze szczęścia. I chyba nie udało mi się powstrzymać, bo wyrwałam moją dłoń z jego i z rozłożonymi rękom pobiegłam przed siebie. 
-Uuuuhaaaaaaa! - krzyczałam biegnąc po chodniku. O tej porze nie było już żadnych przechodniów, może to i lepiej...? - Ach..! - pisnęłam gdy poczułam, że Niall złapał mnie od tyłu, czym zatrzymał mnie. Przycisnął mnie do siebie, kładąc głowę na ramieniu. Jego dłonie znajdowały się na mojej tali, powodując dreszcze na całym ciele.
-Kocham Cię - szepnął, a ja czułam jak jego serce szybko bije. Bije tylko dla mnie...
-Idziemy już do domu? - mruknęłam, lekko trzęsąc się z zimna. Po mimo gorących objęć Horana, który nagle cały się spiął.
-Zimno Ci? Będziesz chora! - szybko mnie puścił, zdjął bluzę zakładając ją na mnie. Chciałam coś powiedzieć i zdjąć "odzienie", ale mi nie pozwolił - To będzie moja wina, przeze mnie będziesz chora.. Nie daruję sobie...
-Niall! Spokój! - warknęłam rozbawiona jego zachowaniem
-Będziesz chora... - przyłożyłam palec do jego ust, uciszając go tym
-Chodź do domu, a nie panikuj - powiedziałam spokojnie, łapiąc go za prawą dłoń. Szliśmy ciemnymi uliczkami, a ja trzęsąc się z zimna tuliłam się do blondyna. Wreszcie doszliśmy, i gdy Niall otworzył drzwi wejściowe, pobiegłam na górę po koce. Szybko wróciłam, siadając na kanapie. Po chwili przyszedł, kładąc na stoliku dwa kubki z gorącą czekoladą. Blondyn usiadł obok mnie, ja przykryłam na kocami, biorąc od niego kubek z napojem. 
Mój ukochany wtulił się w moją szyję, powodując przyjemne dreszcze. Jak on to robi? Gdy tylko mnie dotknie, od razu dziwnie reaguje.
-Idziemy spać? - mruknęłam po chwili
-Już idziemy kotku,
-Kotku? Podoba mi się - szepnęłam gładząc mu włosy, i delikatnie drapiąc go za uchem
-Tak mi dobrze, tak mi rób... - wymruczał, wtulając się w moje włosy
-O nie słońce, już, idziemy spać - zarządziłam wstając z łóżka
-No ej - jęknął wstając zaraz po mnie - ale chcę buziaka - złożył usta w dziubek, zamykając oczy
-O nie, przed snem dostaniesz - przejechałam palcem po jego policzku, wchodząc na górę po schodach widziałam jego zrezygnowaną minę. Weszłam do łazienki, do wanny nalałam gorącej wody, w której po chwili się zanurzyłam. Uwielbiałam takie momenty, wtedy analizowałam swój cały dzień. Krok po kroku, i ten dzień który dobiega końca, mogę uznać na udamy. Siedziałam tak z pół godziny, gdyż woda po woli stygła. Wyszłam, wytarłam się ręcznikiem, gdy drzwi do łazienki nagle się otworzyły. 
Stanął w nich Niall, a ja szybko zakryłam się ręcznikiem.
-Oupsss... - przeciągnął, badawczo mi się przyglądając - Bo ja drzwi chyba pomyliłem...
  Gdy przykryłam się na tyle by móc cokolwiek zrobić, założyłam ręce na piersi i usiadłam na krawędzi wanny.
-Drzwi pomyliłeś tak? - on uśmiechnął się chytrze i powoli podszedł do mnie, siadając obok.
-No pomyliłem ...
-To teraz wyjdź, skoro miałeś trafić gdzie indziej - zaśmiałam się wypychając go z pomieszczenia
-Ale... - zaczął lecz mu przerwałam
-Nie ma ale, won, i to już! - zarządziłam, zamykając mu drzwi przed nosem.
  Zaśmiałam się z jego głupoty, i wzięłam się za ubieranie się w pidżamę... Ta pidżamę, taki mega podkoszulek mi wystarczy. Wyszłam z zaparowanego pomieszczenia, i udałam się w stronę mojego pokoju. Ledwie otworzyłam drzwi, a ktoś zakrył mi oczy, i przycisnął do ściany.  Nagle dłonie zjechały na moje biodra, a na ustach poczułam czyjeś usta.
-Niall - wydyszałam wściekła, gdy się ode mnie oderwał
-No co? Obiecałaś buziaka -Wyszczerzył się zabawnie, powodując, że cała złość wyleciała, jak powietrze z pękniętego balonu
-Jesteś idiotą - rzuciłam bez namysłu, lecz prawie od razu pożałowałam swoich słów. Nie wiedziałam, że weźmie je na serio...
-Idiotą, tak? To ja staram się dla ciebie jak głupi! Zmieniam swoje życie, i siebie, abyś mnie zaakceptowała, a ty co? Mówisz, że jestem głupi! - wybuchł, a w jego oczach zaczęły napływać łzy - Kocham Cię, nie rozumiesz? Nie każdy potrafi zmienić się od tak! Staram się...  -  złapał mnie za ramiona, patrząc głęboko w oczy - Najwidoczniej tego nie widzisz...
- Ale... - odebrało mi mowę. Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami, próbując poukładać sobie to wszystko. Co on mówi? Ja go kocham! 

There's nothing you can do that can't be done 
There's nothing you can sing that can't be sung 
There's nothing you can say but you can learn how to play the game 
It's easy 

There's nothing you can make that can't be made
There's no one you can save that can't be saved 
There's nothing you can do but you can learn how to be you in time 
It's easy

All you need is love 
All you need is love 
All you need is love love 
Love is all you need

There's nothing you can know that isn't known 
There's nothing you can see that isn't shown

There's nowhere you can be that isn't where you're meant to be 
It's easy

All you need is love 
All you need is love 
All you need is love love 

Love is all you need

-Niall! Ja żartowałam! Nie mówiłam na serio - podeszłam do płaczącego już blondyna - Kocham Cię...
-Udowodnij - pociągnął nosem, spoglądając na mnie czerwonymi oczami. Podeszłam do niego, delikatnie ocierając słone łzy z jego policzków.
-Wybaczysz? - szepnęłam mu do ucha, napierając na jego tors, popychając na łóżko. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej dwie bluzki z długim rękawem. Przywiązałam jego ręce do ramy łóżka, a sama usiadłam na nim. Musnęłam jego usta delikatnie, a Niall pogłębił pocałunek. Odsunęłam się, idąc do łazienki. Po chwili wróciłam, a zza pleców wyciągnęłam żyletkę. Tak, nie mylicie się, żyletkę. Powoli przyłożyłam sobie ją do lewego  nadgarstka. Spojrzałam na przerażonego Horana.
-Alex! Zostaw to! Nie.. Nie, Nie! Wybaczam! Proszę zostaw to! Ja Cię kocham! Zostaw!
-Kocham Cię, a ty nie wierzysz - powiedziałam wyjątkowo spokojnie - Może tak będzie lepiej? Nie będziesz się denerwował, nie będziesz musiał mnie znosić... 
Zanim skończyłam, usłyszałam dźwięk dartego materiału, krzyk "Nie!"... I ciemność.


"-Tatusiu! Gdzie mama? Nie ma jej od kilku dni! - mała dziewczynka tuliła się do blondyna, który nie wiedział co robić.
-Mama nie wróci kochanie, ale zawsze z tobą będzie - odpowiedział po chwili"



"Zemdlałam. 
Za dużo wrażeń.
Za dużo łez.
Za dużo smutku,
Ale żyję, i to jest najgorsze"





~*~
Rozdział dedykowany Potejtołowi, który jest baardzo upierdliwy jeśli chodzi o dodanie rozdziału xd 
Ale i tak Cię kocham ♥


A co do tego czegoś co napisałam...SPIEPRZYŁAM ROZDZIAŁ -.-
Jeżeli pod rozdziałem nie będzie przynajmniej 3 komentarzy, to nie dodam nowego :)
Tak, taki mały szantażyk