Ile was tu było?

sobota, 1 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 17

  -Bo się stęskniłam 

   Wciąż zastanawiałam się jak to możliwe, że przyznałam mu się
do tego. Że powiedziałam to na głos, nigdy nie odważyłam się tego
zrobić.... Ale co ja mówię! Mam dopiero piętnaście lat! Nigdy nie
zastanawiałam się nad tym, co znaczy miłość. Niby zwykłe słowo, a
tyle znaczy. 
Ciężko przyznać, że jest się zakochanym. Ciężko powiedzieć, to tej
drugiej osobie.
    Siedzę właśnie wtulona w tors Nialla na ławce, znajdującej się w
parku. No bladych policzkach blondyna dalej widnieją, zaschnięte już,
stróżki łez. Na Niallu siedziałam okrakiem, więc bez problemu
podniosłam się na wysokość jego twarzy. Swoimi (w przeciwieństwie do
jego) drobnymi dłońmi, starłam łzy. Nie mogłam na nie patrzeć,
sprawiało mi to za dużo bólu.
-Nie płacz... - szepnęłam, spoglądając mu głęboko w oczy.
-Ale ...- pociągnął głośno nosem.
-Nie ma ale, nie rozpamiętujmy tego co było. Żyjmy chwilą -
powiedziałam, lecz głos mi drgał, po prostu sama chciałam uwierzyć w
to co mówiłam. Może w końcu się uda...
-Eh... Ale... Ale Ty zawsze będziesz to pamiętać - mruknął, a na jego
twarzy malował się smutek. Nie pozwolę mu się tak męczyć, bo gdy jest
przybity, ja czuję się tak samo. Wstałam i złapałam chłopaka za
rękę, pociągnęłam w stronę wyjścia z parku. Zaciągnęłam go... Na
plac zabaw. Zawsze lubiłam się tam bawić, mimo tego, że mam
piętnaście lat. Niall uśmiechnął się na mój widok, gdy zobaczył z
jaką fascynacją podbiegłam do huśtawki i zaczęłam bujać się w tył
i przód. Po chwili dołączył do mnie, i huśtaliśmy się, zachowując
się jak pięciolatki. Rodzice innych dzieciaków, patrzyli na nas z
nieukrywanym rozbawieniem. Wyszczerzyłam się do pani która siedząc na
ławce, spoglądała na nas z uśmiechem. Odwzajemniła uśmiech,
przytulając dziewczynkę która do niej podbiegła i usiadła na kolanach.
Zeskoczyłam z huśtawki, pewnie lądując na stopach, lecz gdy Niall
chciał zeskoczyć wylądował pewnie.... Na tyłku. Parsknęłam
śmiechem, na co tylko wyszczerzył się zabawnie i pociągnął w stronę
zjeżdżalni.
Bawiliśmy się świetnie, i nawet nie za uwarzyliśmy, kiedy zrobiło
się tak późno. Niby było jeszcze jasno, ale zanim wrócimy, zajdzie
słońce. Wracając do domu, cały czas się śmialiśmy. To z moich min,
to z jego min. Z tego, że potknęłam się i wylądowałam na jakiejś
dziewczynie. Dobrze mi się z nim rozmawiało, był pogodnym chłopakiem.
Wieczny optymista! 
Gdy byliśmy przed drzwiami domu, przypomniałam sobie najważniejszą
rzecz, nie powiedzieliśmy chłopakom... Ups...
  Załapałam chłopaka za rękę, zatrzymując przed wejściem
-Nie powiedzieliśmy im...
-Nie martw się - powiedział, cmokając mnie w policzek - załatwię to
  Spokojniejsza, weszłam za blondynem do salonu, gdzie wszyscy siedzieli
ze smętnymi minami. Wystraszyłam się, w końcu to wiecznie roześmiane
dzieci były, a nie...
-Ej, co jest? 
-Barcelona wygrała... - jęknął w odpowiedzi Harry
-Aaa! - Krzyknęłam szczerze zadowolona - Wygrała! YEAH! 
-Dobra chłopaki, musimy wam coś powiedzieć - zaczęłam, świadomie
pomijając Victorię, która była
zajęta malowaniem paznokci - my...
  I w tym momencie, ze schodów zbiegła Domi z krzykiem "Aleeex"
i rzuciła mi się za szyję, tym samym wywracając mnie i
zdezorientowanego Nialla. Zaczęłam się śmiać, tak samo jak reszta, no
może z wyjątkiem mojej siostry która prychnęła zdegustowana, i
blondyna znajdującego się pode mną. Razem z Dominiką pomogłyśmy mu
wstać, odwróciłam się w stronę przyjaciółki.
-Czemu się tak na mnie rzuciłaś? 
-Bo się stęskniłam - wzruszyła ramionami - chyba przerwałam Ci coś,
bo mówiłaś.
-A.. No tak. Chciałam wam powiedzieć, że jesteśmy...
-Parą - dokończył, a właściwie przerwał, mi Niall. Wszyscy najpierw
zrobili zdziwione miny, a zaraz potem zaczęli gratulować. Lecz.. To nie
były szczere gratulacje, widziałam w ich oczach niepewność. Tylko Domi
była tak szczęśliwa, że nie dało się tego opisać słowami
uśmiechała się na tyle szeroko na ile pozwalał jej szwy i bandaż, ale
oczy wskazywały same na siebie, błyszczały jak gwiazdki na niebie.
Odwróciłam się do towarzystwa.
   Niall złapał mnie w pasie, i postawił na krześle, bym była jego
wzrostu. Przy nim niestety, byłam jak karzełek. Wszyscy ucichli, a
blondyn spojrzał mi głęboko w oczy, po czym pocałował mnie namiętnie.

                                                          ~&~

Wiem, rozdział do bani.. ale ja jestem taką sierotą, że znów się rozchorowałam... -.-
Zapraszam: http://ask.fm/jestedirectionerxd, pytać, ja nie gryzę... chyba xd

5 komentarzy:

  1. Rozdział wcale nie jest do bani, wręcz przeciwnie. Mnie sie podoba;)
    Na początku chciałam, żeby Alex była z Zayn'em, jednak cieszę się, że w końcu pogodziła się z Niall'em i są razem :D Myślę,że pasują do siebie :D
    Lekko zdziwiła mnie reakcja Harry'ego,. Myślałam, że będzie zły, albo coś w tym stylu :P
    Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i weny!;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ee tam do bani ;p
    Uwielbiam Cię ;*
    I Domi xdd
    Zdrowiej mi tam sierotko <3
    ~Blue/Carmen xoxo
    goodnightblue.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! :) Rozdział uroczy i romantyczny :D
    Zdrowiej, bo wakacje idą :D
    PS: Pojawił się rozdział 134 :)
    http://onedirection-loveadventure.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo so Sweet.<3<3<3.
    Pochorujemy razem.?;3. Ja teraz mam taki głos jakbym miała jakąś mutacje czy coś.^^.
    Ale i tak wolę by był Arry.xd
    Pozdrawiam .^-^.
    I zdrowiej .xd
    Aduu.<3<3<3.

    OdpowiedzUsuń