-Bo to jest życie...
-Nathan? - szepnęłam cicho. Moje serce biło nie miłosiernie szybko, a oddech przyspieszył. Czy to możliwe?
Czy to może być on..?
Tuż przede mną stał brunet, z grzywką na bok. W full capie i.. I z brązowymi oczami. Takimi samymi jak miał on...
Śliczny uśmiech, ukazując szereg prostych białych zębów. Nathan wyciągnął w moją stronę obie ręce. Odwzajemniałam gest, wpadając w jego ramiona.
Jak ja go dawno nie widziałam, jak ja za nim tęskniłam. Ukrywałam to na dnie serca, zagłuszałam innymi sprawami.. Mniej ważnymi.
Po moim policzku spłynęła łza. Łza szczęścia...
-Ciii... - szepnął, głaszcząc mnie po włosach - Tęskniłem za tobą, za naszymi zabawami i kłótniami...
-Kocham Cię.. - nagle ktoś odciągnął mnie od Nathana, tą osobą okazał się Niall. Patrzył na mnie ze smutkiem, a także złością.
-Ty.. - warknął w stronę mojego dawnego przyjaciela. Popchnął Nathana, a on mu oddał. Zaczęli się szarpać, kopać i nie wiem co jeszcze.
-Stop! - krzyknęłam rozdzielając ich - Popieprzyło was?!
-A ty co? - warknął płaczliwie Niall - Jeszcze nie dawno mówiłaś mi, że mnie kochasz! A teraz? Tulisz się do jakiegoś idioty! Zachowujesz się jak jakaś...
-Ja kto? - szepnęłam cicho, sama nie wierząc w to co mówi. Ze spuszczoną głową, cofnęłam się, i usiadłam na ziemi. Zakręciło mi się w głowie, a prze oczami miałam czarne plamki.
-Jak ... Nie ważne! - warknął i wyszedł z kina. Wiele ludzi patrzyło na mnie jak na idiotkę. Rzucali współczujące spojrzenia, Nathan coś do mnie mówił, ale miałam to gdzieś. Wybiegłam za blondynem, o mało nie przewracając kilku przechodniów.
Dogoniłam go, złapałam za rękę i mocno nim szarpnęłam, zmuszając do odwrócenia się w moją stronę.
-Czego chcesz?! Wypieprzaj do tego swojego kochasia! - jego słowa zabolały, bardzo zabolały
-Zrozum, to jest...
-Zostaw mnie do cholery! O tam idzie twój ukochany! - krzyknął. Każde jego słowo raniło jak sztylet wbity w serce.
-To mój przyjaciel z dzieciństwa! - krzyknęłam coraz bardziej histerycznie.
-Tak, jasne! Najlepiej kłamać! - Pobiegł dalej, zostawiając mnie na środku chodnika. Upadłam na kolana, jednocześnie łapiąc się za głowę. Po policzkach płynęły słone łzy, a ja miałam wszystko gdzieś. To koniec, to nie ma sensu...
Poczułam, że ktoś podnosi mnie z ziemi. Zawsze poznam ten dotyk, Nathan. Czyli Niall mówił prawdę, ale i tak mnie to nie interesuje...
* PERSPEKTYWA NIALLA *
Uciekłem.
Uciekłem jak dziecko! Zostawiając ją tam, samą...
Chociaż nie, ten dupek przecież też tam był.
Kurwa! Ale ja jestem głupi! Popierdolony, zjebany kretyn! Może Alex mówiła prawdę? A ja ją tak potraktowałem!
Kopnąłem drzewo znajdujące się obok mnie. Teraz byłem w parku i... Nie! Jadę do niej! Ale gdzie ją znajdę?
-Cholera jasna! - krzyknąłem. Jak najszybciej wróciłem do naszego domu. Wpadłem do jej pokoju, nie ma jej! Przetrzepałem cały dom. I nigdzie jej nie było...
*PERSPEKTYWA... TRZECIOOSOBOWA?*
Dziewczyna mozolnie otworzyła zaspane, podpuchnięto od płaczu, powieki.
Zdezorientowana rozejrzała się po pokoju, nie wiedziała bowiem, że jest to pokój jej starego przyjaciela. Nie mogła sobie przypomnieć, co się stało, lecz czuła, że to nie jest nic dobrego. Nagle do jej głowy wbiegły wspomnienia.
Jak wiatr.
Wparowały,
Robiły zamęt,
Wywracając wszystko.
Wszystko niszcząc...
To koniec, nie ma już Jego. Nie ma już nic...
Przetarła załzawione oczy, i pociągnęła nosem.
Zastanawiała się, czy to jej wina? Czy to przez nią Niall tak się zachował?
Nie wie.
Kolejnej rzeczy nie jest pewna.
Ale jedno wie na pewno, kocha go.
Jak nikogo innego...
Znów wybuchła płaczem, zwracając uwagę Nathana siedzącego w salonie. Przybiegł do niej, przytulając dziewczynę. Alex wtuliła się w przyjaciela, głośno pociągając nosem.
-Dlaczego wszystko jest takie nie sprawiedliwe? - jęknęła, przecierając załzawione od płaczu oczy
-Bo to jest życie...
"żaden z nas nie wybierał łatwej ścieżki zresztą,
niby jak kupić bilet na loterii , po patrz na rewir
kręci się od pensji do pensji od poniedziałku do piątku
czas szybko leci, i znowu w palnik, ale dalej wierzę , że wygramy
chociaż Bóg tak szczerze cieszy się na nasze plany
wpadaj powspominamy to jednak nie jest lekkie
osiedle jak polityka, przekręt na przekręcie
jak krzyczysz jebać system , Ja Ciebie rozumiem ziomuś
karzą podjąć decyzje, nie dając w ogóle wyboru
trzeba walczyć, to nasz czas honoru,
nie da się kupić tamtym moja logika betonu
gra pozorów, ilu uwierzyło, że o ziarno grochu
i tak harują za powodzenie cudzych fortun
zostanie brzemię rąk, ból coś więcej
popraw mnie jak myślę źle, miało być lepiej"
~&~
Nudny, krótki! Ale musiałam taki dodać! :)
Cudo. <3<3<3<3<3<3. Jak możesz mówić że ten rozdział jest nudny.?!. On jest zajebisty.!!!.;***.wielkie WOW.!!!.;**.
OdpowiedzUsuńCałuje xo
Aduu ....<333.
Ps. Gdy coś to ja. Kiedyś miałam Mła.Pi. :-).
ŁOŁ! Ja nie wierzę, że ktoś tak szybko przeczytał! :D
UsuńDziękuję :)
Fyfhrgtgdvtf!! Boskii *-*
OdpowiedzUsuńczekam na nn ;*
Blue/Carmen xoxo
goodnightblue.blogspot.com